przez RR
przez RR (1 komentarzy)
Artur I. stanie przed sądem
Przez kraj przebiega fala oszustw potocznie zwanych "na wnuczka", "na policjanta", a nawet "na komornika" czy "na wypadek drogowy". Przestępcy wyłudzają, często oszczędności całego życia, od osób starszych, schorowanych. Zdarzenia trafiają się i cyklicznie powtarzają niemal w każdym średniej wielkości mieście. Z różnym nasileniem. Świadomość społeczna jest coraz większa, więc coraz trudniej jest oszukać. Coraz więcej osób próbuje weryfikować informacje o wypadku bliskiej osoby czy toczącym się postępowaniu komorniczym. Weryfikować jeszcze przed przekazaniem pieniędzy oszustom. Tyle, że metody oszustów zmieniają się, ewoluują. Sprawcy są coraz bardziej przebiegli. Oszukanych wciąż nie brakuje.
Ale to tylko wstęp do tematu ciekawszego, z punktu widzenia dziennikarskiego. Oszustwa typu "na wnuczka", to zwykle szkoda na kwotę od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. To nie jest mało. Ale zwykle sprawca nie mieszka w tym samym mieście, a jego kontakty z poszkodowanymi ograniczają się do samego procederu.
Do Sądu Rejonowego w Ciechanowie trafił 31 lipca nietypowy akt oskarżenia. Akt oskarżenia przeciwko osobie, która od lat wzbudzała zaufanie społeczne. Wszystko wskazuje na to, że właśnie to duże zaufanie społeczne wykorzystywała do wyłudzania znacznych sum pieniędzy. To akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi jednej z lokalnych gazet. Oskarżonym jest osoba, która na dodatek jeszcze do niedawna reprezentowała Wydawcę jednej z ciechanowskich gazet. Dzisiaj poprzedni tytuł należy już do kogoś innego. Dzisiaj Artur I., vel Marek Piekarski, kojarzony jest z nową gazetą. Z wychodzącym od niedawna Pulsem Ciechanowa. Teksty podpisywane ulubionym pseudonimem Artura I. są również w ostatnim numerze gazety. Dziennikarz zasiądzie na ławie oskarżonych w procesie, w którym poszkodowani stracili niemałe pieniądze.
I żeby było jasne. Nie próbuję oceniać pod względem prawnym. Poddam ocenie to co o tej sprawie dziś wiemy jedynie pod względem moralnym, etycznym. Oceną prawną niech zajmie się Sąd. Prokurator, na podstawie zebranego materiału dowodowego, zarzuca Arturowi I., że działał świadomie, doprowadzając osoby do niekorzystnego rozporządzania swoim mieniem. Zarzuca, że z premedytacją i wyrachowaniem zaciągał kolejne pożyczki od osób prywatnych, mając świadomość, że nie będzie w stanie ich spłacić. Kwoty pożyczonych przez oskarżonego od pojedynczych osób przekraczały nawet 150 tysięcy złotych.
Mechanizm zaciągania zobowiązań był w wielu przypadkach identyczny. Najpierw były mniejsze pożyczki. 5000 złotych. Czasem mniej. Pożyczki na krótkie okresy. Na miesiąc. Czasem dwa. Zwykle spłacane były regularnie. Czasem występowały drobne opóźnienia. Zawsze jednak przekonująco usprawiedliwiane. Potem dopiero pojawiały się większe kwoty. Często towarzyszyły im obietnice wspólnych interesów. Raz był to zakup działki pod budowę wiatraków. Innym razem sprowadzane z zagranicy specjalistyczne samochody. Często opowieści o korzyściach takich transakcji uwiarygodnione były dodatkowo powoływaniem się na wpływy w urzędach, instytucjach czy firmach. Oskarżony, według relacji poszkodowanych, był w każdym niemal przypadku na tyle przekonujący, że nawet przez myśl im nie przeszło by taką "historyjkę" sprawdzić. Gdy wpadli na taki pomysł często było już za późno.
Czasem z pomocą w wytłumaczeniu oskarżonemu przychodziła w tym momencie ... kolejna "historyjka". Czasem były to problemy z dokumentacją. Czasem przedłużająca się rzekomo biurokratyczna procedura. To znów problemy rodzinne, zdrowotne lub innej natury. Te własne lub współmałżonki. Ponoć wymówkom stosowanym przez Artura I. nie było końca. Wystarczyłoby ich na całą książkę.
Skąd się wzięła ta wiarygodność w otoczeniu samego oskarżonego?
Gdy ja tak patrzę na całą tą sytuację, to przypomina mi się jedyna wizyta w gabinecie Artura. Jedyna do czasu tej pod koniec ubiegłego tygodnia, gdy w rozmowie w cztery oczy poprosiłem o komentarz do rewelacji jakie Państwu tu dziś opisuję. Było to w siedzibie Pulsu Ciechanowa. Ta wcześniejsza wizyta, którą opisuję była dawno temu, gdy jeszcze Artur I. reprezentował Wydawcę ExtraCiechanów. W biurze, które mieściło się wówczas przy Placu Kościuszki zaskoczyła mnie zawartość podręcznej biblioteczki. W dużej mierze złożona była bowiem z pozycji dotyczących technik perswazji, manipulacji werbalnych i pozawerbalnych, sposobów nacisku czy też marketingu politycznego. Dla jasności. Nawet nie zakładam, by robił z pozyskanej z takich książek wiedzy niecny użytek. Ale ten przekonujący dla poszkodowanych (tych, którzy odważyli się iść do sądu i tych, którzy tego unikają) obraz oskarżonego, Artura I., mógł się brać z czegoś jeszcze innego. Jeśli jest tak jak twierdzi prokurator, czyli Artur I. działał w sposób przemyślany i zaplanowany, to "ofiary" starannie dobierał. Na to też wskazują wieloletnie związki z poszkodowanymi. I to na stopie co najmniej koleżeńskiej. Poszkodowani, to w dużej mierze osoby, u których z uwagi na wieloletnią znajomość mógł liczyć na dodatkowe zaufanie. Wątek ewentualnego wykorzystywania łączących więzi to już temat dla socjologów. Mnie takie działanie napawa odrazą. Nawet w środowiskach przestępczych są zasady. Czasem wręcz swego rodzaju „świętości“. Jedną z nich jest to, że nie okrada się kolegów.
Mnie osobiście w całej tej sprawie najbardziej przerażają dwie rzeczy.
Po pierwsze. Skala zjawiska. Chociaż spośród wszystkich poszkodowanych znalazło się jedynie kilka osób, które zdecydowały się zeznawać, to już dziś wiemy, że liczba osób, które pożyczały Arturowi I. pieniądze jest o wiele większa. Czy zdecydują się mówić publicznie? To się okaże. Część z nich stracić może więcej niż tylko pieniądze. I odważę się postawić w tym miejscu tezę, że w tym wyborze pożyczkodawców mogło też o to chodzić. By poszkodowanym trudno było dojść swoich roszczeń. Tezy tej nie będę się starał udowadniać, bo zrobi to zapewne dużo lepiej prokurator podczas rozprawy. Ilu jest łącznie poszkodowanych? To zapewne wie tylko sam oskarżony. Artur I. powiedział mi to wprost. Zapewne wraz z prawdopodobnymi współsprawcami. Ile pieniędzy w ten sposób pożyczył? To też trudno policzyć. Szacuję, że kwota nieuregulowanych zobowiązań Artura I. i reprezentowanej przez niego Spółki może sięgać nawet miliona złotych. To też się może wyjaśnić podczas rozprawy. Tak ja współsprawstwo, bo według relacji pokrzywdzonych do udzielania pożyczek miała przekonywać też żona Artura I. - Anna. Czy może ktoś jeszcze? To również zapewne wyjaśnić spróbuje prokurator. Dowody są jak widać na tyle silne, że zdecydował się już na postawienie Artura I. w stan oskarżenia.
A drugi przerażający mnie osobiście fakt, to swoista "zmowa milczenia", z którą mamy do czynienia w tej sprawie. Mimo, iż od początku postępowania prokuratorskiego o sprawie wie większość ciechanowskich redakcji. O skierowaniu do Sądu aktu oskarżenia w lipcu również. Żadna z redakcji nawet nie zająknęła się na ten temat oficjalną publikacją. Być może dlatego, że sam Ciechanów, to bardzo małe miasto. Co za tym idzie środowisko również. Dziennikarze tworzą jeszcze mniejszą grupę. Wiele z redakcji, i samych dziennikarzy, łączą związki, jeśli nie towarzyskie, to biznesowe. Kto z dziennikarzy pożyczał pieniądze skuszony obietnicą zarobku? A kto wystawił faktury za wykonane usługi i po dziś dzień nie doczekał się za nie zapłaty? To dodatkowo komplikuje możliwości rzetelnego poinformowania opinii publicznej nie tylko o tej sprawie, ale i jej podobnym.
Kilka redakcji podniosło ostatnio larum na samą informację, że CBA bada dokumenty tzw. sprawy Krubina. To nośny temat. Tak było przy okazji poprzednich wyborów. Tak jest przy wyborach tegorocznych. Łatwo mają ci, którym nie w smak, że poprzedni prezydent Ciechanowa znowu kandyduje. A tu nikt nawet nie pyta o nowe dowody w sprawie. Bo i po co? Jest doniesienie do CBA. To CBA poprosiło o dokumenty. I to wszystko. Niby nic takiego się nie wydarzyło, a dla jednego z tytułów wystarczyło by stać się nawet tematem numer jeden. Za to akt oskarżenia przeciwko koledze po fachu nie pojawił się. Nie pojawiła się nawet najmniejsza wzmianka. Czy to spowodowane jest współpracą gazety z reprezentowaną przez Artura I. spółką? Powiązaniami biznesowymi przy realizacji przetargu za pieniądze unijne dla miejskiej spółki? Takich powiązań w małym bądź co bądź Ciechanowie jest całe mrowie. Temat taki jak ten ma małe szanse na przebicie się do opinii publicznej. A sam temat, jak też jego tzw. wątki poboczne, są zaiste bardzo ciekawe. Dość tego by powstać mogła nie tylko seria artykułów ale i pokaźna publikacja.
Po reakcji czytelników na samą zapowiedź tekstu widzę, że fakt pojawienia się aktu oskarżenia przeciwko osobie o takiej pozycji w mieście jaką ma Artur I. jest dla wielu osób zaskoczeniem. Nie jest jednak zaskoczeniem dla samych poszkodowanych, których tylko w akcie oskarżenia jest pięciu i walczą o odzyskanie swoich pieniędzy już od kilku lat.
Tylko pożyczki, do których udało mi się dotrzeć, były na łączną kwotę ponad 600 tysięcy złotych. Ale to nie wszystko. Ciekawostek ciąg dalszy. Większość z pożyczek, mimo iż zaciągana była prywatnie przez samego Artura, to na potwierdzeniach przekazywanych pieniędzy (jeśli w ogóle takowe były wystawiane) widniały dane reprezentowanej przez niego spółki. Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Spółki, której odpowiedzialność finansowa ograniczona jest do wysokości jej kapitału. Zadłużenie Spółki na dzień dzisiejszy kilkukrotnie przekracza wysokość jej kapitału. A oprócz pożyczek zaciąganych od osób prywatnych są jeszcze zobowiązania zaciągnięte przez Spółkę w bankach. W tym też są już przeterminowane kredyty.
Stan finansów i historia obrotów finansowych spółek, w których jakąś rolę odgrywał Artur I. i inne osoby z nim współpracujące mogą stać się w najbliższym czasie przedmiotem innych śledztw. Wiemy, że wiele z firm posiada wierzytelności, których Spółka, reprezentowana przez oskarżonego Artura I., nie uregulowała do dziś. Ale to już z całą pewnością temat na osobny artykuł.
Z ostatnich wieści w sprawie:
Na czwartek, 1 października, na godzinę 9:00, zaplanowana została rozprawa przeciwko Arturowi I. przed ciechanowskim Sądem Rejonowym II Wydział Karny.
Komentarze
Skomentował Robert |
Zawsze mi Artur smierdzial, nie wiem jak on mogl wzbudzac jakiekolwiek zaufanie.
Jego problem polegal zawsze na tym ze byl golodupcem, a obracal sie w sferach biznesmanow, politykow i grubych szych. Garniturek, gadka a w kieszeniach pusto. Zgrywal wiec cwaniaka.. i opowiadal pierdoly o biznesach, przetargach.. i zeby zainwestowac.. ludzie mu ufali bo wszedzie go w Ciechanowie zawsze bylo pelno. Rada dla Artura I..ra zmywam w Anglii czeka ^^ w Ciechanowie jestez juz spalony bardziej niz stos opon na Pechcinie :D
Dodaj komentarz