przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Bądkowo – uczniowie ofiarami rozgrywek między dorosłymi
Kilka dni temu Ciechanów i okolice obiegła straszna wiadomość, jakoby 3 kwietnia nauczyciel Szkoły Podstawowej w Bądkowie pobił ucznia. Wiadomość tym straszniejsza, że miał tego dokonać znany z bardzo spokojnego usposobienia i dużej kultury osobistej przewodniczący rady ciechanowskiego powiatu, Zbigniew Gutowski.
Sam „sprawca” rozesłał do wszystkich ciechanowskich mediów list, w którym stanowczo zdementował te pogłoski, jako nieznajdujące „jakiegokolwiek potwierdzenia w faktach”. Podkreślił również, że obecny atak na jego osobę ma związek z nadchodzącymi wyborami.
Dziwne to oświadczenie. Pan Gutowski sugeruje bowiem, że wójt gminy Sońsk posuwa się w grze politycznej do publicznego dyskredytowania go.
To, że w tak zwanej polityce gminno-powiatowej stosowane są brudne chwyty wiadomo nie od dziś. Wśród samorządowców kopanie dołków i prowadzenie wojenek podjazdowych ma długą tradycję, a dzięki pędowi do stołków niejedna, dobrze ugruntowana wrogość miała okazję okrzepnąć. Pewnie potraktowalibyśmy sprawę jako zabawę starych chłopów w Indian, jednak tym razem w tle pojawiły się dzieci i to jako narzędzie rozgrywek między dorosłymi. Nad tym obojętnie przejść nie można. Część z tego, co nam się udało w tej sprawie ustalić przedstawiamy poniżej.
3 kwietnia, na lekcję pana Gutowskiego przyszedł nieprzygotowany uczeń klasy 6. Pewnie niektórzy czytelnicy chcieliby wiedzieć jak wygląda, jak się nazywa, itp. Myśmy się tego błyskawicznie dowiedzieli i to przy wybitnej pomocy szkoły, która na swojej stronie internetowej zamieszcza zarówno pełen spis uczniów, z podziałem na klasy http://www.zespolmaximus.info/badkowo/dokumenty/lista%20dzieci.pdf , jak i ich zdjęcia http://www.zespolmaximus.info/badkowo/galeria/uczniowie/2013-2014/2013-2014.html
Jednak nawet pomimo tego, że szkoła dużo robi, by upublicznić dane osobowe swoich uczniów nie wskażemy, który to dokładnie był uczeń, bo z jednej strony prawo tego zabrania, a z drugiej mamy jeszcze jakieś poczucie przyzwoitości.
Uczeń ten nie był wzorem dobrego zachowania. Można nawet powiedzieć, że jest to dziecko sprawiające kłopoty natury wychowawczej. Co do tego zgadzają się nauczyciele, opiekunowie, sąsiedzi. Przeciwnego zdania jest jedynie katechetka, pełniąca w zastępstwie obowiązki dyrektora szkoły. Nikt jednak nie wypowiada się o tym dziecku w samych negatywach. Jest to po prostu chłopak, który wchodzi w tak zwany trudny wiek, wiek dojrzewania. Ma również inne powody do wyrażania buntu. Małżeństwo jego rodziców rozpadło się, co dziecko bardzo przeżywa. W dobrze prowadzonej szkole takie dziecko objęte byłoby dodatkową opieką przez pedagoga szkolnego i psychologa.W Bądkowie takich specjalistów jednak nie ma.
Młodzieńcza frustracja została wylana na lekcji pana Gutowskiego. Chłopiec nie tylko nie był przygotowany do lekcji, ale również odmówił uczestnictwa w niej. W takiej sytuacji rola nauczyciela jest bardzo ciężka i niewdzięczna. Cokolwiek nie zrobi i tak będzie źle. Ponieważ chłopiec nie miał zeszytu nauczyciel dał mu własną kartkę i nakazał przepisywanie treści z tablicy. Uczeń się buntował. Próbował nawet wyjść z klasy. Został jednak zatrzymany przez nauczyciela, który złapał go za ramię, posadził w ławce i wymusił przepisanie notatek. Był to niewątpliwie błąd, bowiem nauczyciel nigdy, pod żadnym pozorem nie może metodami fizycznymi oddziaływać na ucznia. Z drugiej strony, co w tej sytuacji mógł zrobić nauczyciel? Musiał dbać o zachowanie swojego autorytetu i autorytetu szkoły. W dobrze prowadzonej szkole mógłby się posiłkować autorytetem dyrektora, wysyłając do niego takiego ucznia. Tutaj jednak nie było to możliwe, ze względu na konflikt między nauczycielem z ponad 30-letnim dorobkiem zawodowym, byłym dyrektorem tej szkoły, a katechetką obecnie pełniącą obowiązki dyrektora.
Pokrzywdzony przez nauczyciela uczeń zgłosił się do dyrektorki szkoły.Ta jednak nie stanęła na wysokości zadania i zamiast starać się sprawę gruntownie wyjaśnić popędziła po radę do wójta. W gminie odbyła się narada, w której oprócz dyrektorki i wójta wzięła również udział radca prawny, określana jako specjalistka od prawa oświatowego. Podjęta została decyzja o skierowaniu sprawy do prokuratury w związku z tym, że zachowanie nauczyciela mogło wypełniać znamiona czynów z art. 216 i 217kk, czyli znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej. Jakoś jednak uczestnikom narady umknęło, że są to czyny ścigane z oskarżenia prywatnego, a ojciec dziecka nie chce ścigania karnego nauczyciela. Swoje poglądy na ten temat wyraził również na antenie jednej z miejscowych rozgłośni.
Dyrektorka szkoły przystąpiła jednak do „dokumentowania” sprawy. „Przesłuchany” został zarówno poszkodowany uczeń, jak i dwoje jego kolegów z klasy. Stworzono z tego „dokumenty”, które podpisywało dziecko, dyrektorka i wychowawczyni klasy. W „przesłuchaniu” oczywiście nie uczestniczyli opiekunowie dziecka. Nie uczestniczył również psycholog. Można tylko sobie wyobrazić stres, jakiemu poddane zostało dziecko. Przypomnienia wymaga fakt, że dziecko do ukończenia 13 roku życia nie posiada zdolności do czynności prawnych!
Sporządzone przez dyrektorkę „dokumenty” zostały przekazane w dniu 11 kwietnia do prokuratury, a dodatkowo zostali z nimi zapoznani radni z komisji rewizyjnej. Oczywiście „sprawca” nie został z nimi zapoznany. Gdzie tu jest ochrona interesów dziecka? Tak według powiedzenia, że wie „ksiądz i cała parafia”? Skandal!
Większym rozsądkiem wykazali się rodzice. Zebrali się, przedyskutowali sprawę i poparli Gutowskiego. Podobne stanowisko zajęła również rada pedagogiczna szkoły.
Co dalej z tą sprawą? Ciężkie zadanie czeka prokuratora. Z jednej strony będzie musiał podjąć decyzję, czy istnieje „interes społeczny” by ścigać karnie pana Gutowskiego, z drugiej strony ma materiał wskazujący na naruszenie szeregu przepisów prawa przez dyrektorkę szkoły. Ciężkie zadanie czeka również rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie. On także nie będzie rozpatrywał sprawy jednej osoby.
Podsumowując ten tekst muszę stwierdzić, że w całej tej sprawie zapomniano o dobru dziecka. Nieletni zostali wykorzystani przez dorosłych w jakiejś dziwnej zagrywce. Nie chcę wnikać w to, czy ma ona podtekst polityczny, wyborczy, czy też jest związana ze zwykłym konfliktem interpersonalnym. Mam jednak nadzieję, że osoby odpowiedzialne za to poniosą odpowiedzialność. Temat będziemy monitorować.
Tak na marginesie, to przeglądając stronę internetową szkoły łapałem się za głowę. Szczególne zdumienie wywołała zakładka o historii szkoły http://www.zespolmaximus.info/badkowo/historia.html Wstyd, że tekst ten znalazł się na stronie szkoły, bowiem daje obraz nieuctwa i to nie uczniów, a nauczycieli. Polonista miałby co kreślić czerwonym długopisem. Historyk, czytając wykaz świąt, jakie rzekomo obchodzono w tej szkole w latach 70. pukałby się w czoło. Całkowitym kuriozum jest przywoływanie postaci Kazimierza Gwiazdowicza. Rzeczywiście jest to bohater, na przykładzie, którego należy kształtować przyszłe pokolenia. Może komuś w Bądkowie marzy się kolejny pogrom kielecki, a może gronu pedagogicznemu zatrzymał się czas i nikt nie zauważył, że od 1989 roku nie ma potrzeby zakłamywania historii.
Komentarze
Dodaj komentarz