Przyzwyczajeni jesteśmy, że wszystkie inicjatywy ciechanowskiego ratusza są albo pierwsze na świecie albo pierwsze w Polsce. A przynajmniej pierwsze na północnym Mazowszu.
Wielokrotnie śmialiśmy się z parcia na szkło, z kolejnych PR-owych wodotrysków, na które szły nasze pieniądze. Doczekaliśmy się jednak dnia, w którym wreszcie możemy uchylić kapelusza i... pogratulować pomysłu. Doczekaliśmy się wprowadzenia Ciechanowskiej Karty Miejskiej!
Złośliwcy pewnie powiedzą, że na diabła nam kolejny kawałek plastiku, który trzeba będzie targać w portfelu. No i przecież to żadna nowość, bowiem takie karty ma wiele polskich miast. Złośliwcy mieliby rację, gdyby nie to, że Ciechanowska Karta Miejska będzie całkowicie wirtualna. Żadnych plastików, żadnego wypychania portfela – w pełni wirtualna karta. I to jest nowość.
Jak w takim razie będzie ona działać?
Wystarczy udać się do ratusza, potwierdzić, że jest się mieszkańcem miasta, zeskanować odcisk palca i voila! Jesteśmy w systemie, mamy przypisane do niego konto i możemy cieszyć się pełnią życia. Bilet miesięczny? Przelewamy pieniążki i mamy bilet. Uprawnienia potwierdzamy w autobusie jednym przyłożeniem palca do czytnika, umieszczonego tuż przy wejściu. Chcemy skorzystać z basenu? Podobnie. Przykładamy palec do bramki przy wejściu, a opłata zostanie nam ściągnięta z karty. Rower miejski – tak samo. Konsultacje społeczne, głosowanie nad budżetem obywatelskim, obywatelska inicjatywa uchwałodawcza – wszystko to teraz łatwizna. Przykładamy palec i sprawa załatwiona. Zero zagrożenia dla danych osobowych, pełna prywatność! XXI wiek.
Nawet kontakt ze Strażą Miejską będzie ułatwiony. Oczywiście kamerki, w które wyposażeni są strażnicy mogą pełnić funkcję czytników. Dowód osobisty – niepotrzebny. Przykładamy palec i wiemy z kim rozmawiamy.
Za pomysł nie można nie pochwalić. Mam nadzieję, że testy, które ruszą już w najbliższym tygodniu potwierdzą to, co jest oczywiste. To jest zwyczajnie dobry pomysł. W każdym razie dodatkowym bonusem dla mieszkańców biorących udział w testach będzie darmowa komunikacja przez dwa miesiące. Wystarczy się zarejestrować i będzie bonusik. Niestety liczba miejsc w teście jest ograniczona. W teście może wziąć udział tylko 300 mieszkańców.
Ale bonusów ma być zdecydowanie więcej.
Wzorem przy tym projekcie był, wprowadzony niedawno, pilotaż systemu segregacji odpadów na jednym z ciechanowskich osiedli.
Dość jednak tego miodu, gdyż niestety trafiła się łyżeczka dziegciu. Okazuje się bowiem, że wprowadzenie systemu wiąże się też z chwilowym utrudnieniem w dostępie do władz miejskich. System ma być bowiem sprzężony ze znanymi nam infokioskami.
To właśnie dzięki nim, a dokładnie to dzięki błędowi samej aplikacji zarządzania infokioskami, wiedza o dodatkowych funkcjonalnościach infokiosków wyciekła poza ścisłe grono osób stanowiących komisję powołaną przez prezydenta, Krzysztofa Kosińskiego, do wdrożenia systemu. Przy okazji, liczymy, że po oficjalnym komunikacie informacja o wydanym zarządzeniu zostanie udostępniona na stronie BIP urzędu.
Na wyświetlaczu jednego z infokiosków (zlokalizowanego w sąsiedztwie krytej pływalni) po dotknięciu ekranu pojawiła się naszemu czytelnikowi konsola wyświetlająca dziwne informacje zawierające
m.in jego dane osobowe oraz dodatkowe okienko z jego zdjęciem z dowodu osobistego.
Postanowiliśmy sprawdzić wszystkie infokioski.
Niestety nie udało nam się uzyskać podobnego efektu. Łatwiej poszło z uzyskaniem informacji od urzędników. To od nich dowiedzieliśmy się, że nasz czytelnik trafił na fazę testową nowego miejskiego systemu. Oraz to, że takich infokiosków ma się pojawić w mieście więcej, dużo więcej. Że mają być wyposażone w tę funkcję, choć niewątpliwie trochę kontrowersyjną, to z całą pewnością bardzo przydatną. Szczególnie dla osób starszych. Czy połączona będzie z lokalizacją GPS w zegarkach, które dostać mają ciechanowscy seniorzy by umożliwić rejestrację ich aktywności na terenie miasta i jeszcze lepsze dopasowanie oferty kulturalno-oświatowej? Tego jeszcze nie wie nikt. No może poza włodarzem miasta, który jest autorem tego pomysłu na udogodnienia dla mieszkańców miasta.
Infokioski, których liczba ma przewyższyć nawet ilość doświetlonych przejść dla pieszych, i osiągnąć poziom ponad 100 sztuk, będą posiadały arcyciekawą funkcjonalność. Mianowicie, jeśli mieszkaniec będzie chciał zgłosić jakiś problem, będzie mógł zalogować się odciskiem palca do systemu i krótko przedstawić, o co mu chodzi. Po mniej więcej 48 godzinach będzie mógł odsłuchać, w jaki sposób sprawa została załatwiona. Albo też dowiedzieć się, że ma wyznaczoną wizytę u konkretnego urzędnika.
Co prawda trochę się obawiamy, że funkcja, która teoretycznie miała przybliżyć władzę do mieszkańców, okaże się karykaturą znaną nam z filmu „Miś”. Będzie laurka i łubudubu, to sprawa zostanie szybko załatwiona. Nie będzie peanów pochwalnych, to petent poczeka na realizację dłużej, albo nie będzie realizacji wcale.
Wielokrotnie jednak urzędujący prezydent pokazywał, że wdrażane przez niego rozwiązania są nie tylko innowacyjne, profesjonalne ale też sprawiedliwe społecznie. Być może nasze obawy są zatem bezzasadne.
Pomysłowi będziemy kibicować, bowiem rozwiązanie ma ogromny potencjał.
Może na przykład taki autor projektu w budżecie obywatelskim podsunąć mieszkańcowi tablet
Ten przyłoży palec i tym samym odda wiążąco głos na wybrany projekt.
A pomijając wszystko inne. Przyznajcie, nie chcielibyście móc pochwalić się, że do tego co się dzieje w mieście i Wy przyłożyliście swój... palec?
Wbrew nadziejom wielu czytelników powyższy tekst był jedynie primaaprilisowym żartem.
Karta miejska, i to w wydaniu wirtualnym, ułatwiłaby życie wielu mieszkańcom, jednak takiego rozwiązania nie wdrożyło jeszcze żadne miasto w Polsce i to nie przez lenistwo czy brak pomysłu, lecz z bardziej prozaicznego powodu – temat jest bardzo trudny i to zarówno pod względem prawnym, jak i technicznym. Tematów trudnych, prawdziwie innowacyjnych, unika się w naszym mieście i to całkiem słusznie, bowiem niosą ze sobą ryzyko i wymagają ogromu pracy. Ryzyko niepowodzenia, a przecież jakiekolwiek potknięcie byłoby skazą na świetlanej linii propagandy sukcesu, lansu i PR-owych wodotrysków. A sam pomysł, jak to pomysł zapewne prędko nie zostanie zrealizowany, ale być może któryś z lokalnych polityków wpisze go do swojego programu wyborczego. Nie byłby on pierwszym naszym primaaprilisowym żartem, który dostąpił takiego zaszczytu.
Komentarze
Dodaj komentarz