przez RR
przez RR (0 komentarzy)
11 listopada
11 listopada uczciliśmy pamiątkę odzyskania niepodległości przez Polskę.
Ratusz zafundował nam inne niż co roku obchody. Zamiast pompatycznych wystąpień i wieców miała być radość, spacery, motory i ... kotyliony.
Były marsze, była parada. Był nawet urodzinowy tort. Zabrakło tylko mieszkańców.
Mimo niezbyt dokuczliwej pogody na placu Piłsudskiego (główne miejsce uroczystości) nie pojawiło się wielu mieszkańców.
Słowa z przemówienia Pani Wiceprezydent Ewy Gładysz:
"Tyle pokoleń na to czekało - wspominali świadkowie tamtego pamiętnego dnia kiedy na rynkach gromadziły się tłumy. Każdy chciał być świadkiem tego jak rodzi się Polska Niepodległa"
zabrzmiały w tej garstce (zważywszy na wielkość naszego miasta) niczym gromy piętnujące brak patriotyzmu w naszej lokalnej społeczności.
"W Polakach obudziła się nadzieja, że przyszłość, chociaż trudna, zacznie zależeć od ich woli" - grzmiała dalej z mównicy Pani Gładysz.
"Długo czekali na tak sprzyjający moment i potrafili go wykorzystać.
Dzięki męstwu żolnierzy, ale też dzięki rozwadze i politycznej mądrości przywódców, Rzeczpospolita odzyskała upragnioną niepodległość"
To nic że było raczej zimno. To nic, że nie było gdzie zaparkować (księża zaparkowali swoim autem na trawniku przy sklepie). Niektórzy dotarli na plac wraz z rodzinami by pielęgnować historię naszego narodu.
Szkoda tylko że wciąż są to te same twarze. Może oprócz tortu to gorące kiełbaski, piwo, kapiszony i obważanki przyciągnęłyby na powrót tłumy na obchody takiego święta.
Może mimo wszystko jednak warto?
Komentarze
Dodaj komentarz