przez RR
przez XY (1 komentarzy)
11 listopada – pojedynek pod pomnikiem Piłsudskiego
11 listopada, z założenia radosne Święto Niepodległości obchodziliśmy w Ciechanowie dość ponuro. Msza, koncert w kościele i zwyczajowa uroczystość pod pomnikiem Piłsudskiego. Na tę ostatnią wybrałem się raczej z poczucia obowiązku niż jakiegokolwiek zainteresowania. Nie pomyliłem się. Wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującym od lat scenariuszem, czyli smętne przemówienie włodarza miasta, niezgodna z precedencją kolejka do składania kwiatów, zepchnięcie kombatantów na dalszy plan i pseudodefilada w wykonaniu coraz liczniejszych klas mundurowych.
Żałosna rutyna i tylko dzieciaków żal. Kazano im stać na mrozie z gołymi głowami, bez kurtek i rękawiczek, a na koniec odegrać żałosną parodię czegoś, co w założeniach miało przypominać defiladę, a wyglądało jak zbiorowy atak pląsawicy.
Pewnie wyszedłbym z tej uroczystości smutny i całkowicie zdegustowany, ale radość na me oblicze przywrócił... radny Talarek.
Na uroczystość przyjechał wraz z posłem Kołakowskim żółtym Volkswagenem Beetle.
Ten charakterystyczny pojazd zwrócił moją uwagę, a moje nim zainteresowanie zwróciło uwagę radnego. Skierowany w jego stronę obiektyw aparatu obudził w radnym ducha wojownika i rozegrał się pojedynek, jak z westernu. Ja z lustrzanką, radny ze smartphonem. Zero uników. Strzał za strzałem. Fleszem po oczach. Cykaliśmy sobie nawzajem zdjęcia, a poseł... siedział w samochodzie.
Do dalszych ekscesów na szczęście nie doszło. Przypuszczam, że z uwagi na fakt, że jestem postawnym mężczyzną, a nie kobietą z pierwszą grupą inwalidzką, ale to tylko moje domniemanie.
Po tym pojedynku jeszcze długo trzęsły mi się ręce. Nie, nie ze strachu, lecz ze śmiechu. Taki cyrk nie zdarza się przecież codziennie.
Wypadałoby jednak wyjaśnić przyczyny mojego zainteresowania żółtym pojazdem, coby jakiś czytelnik, lub czytelniczka nie podejrzewali, że zamierzam sobie taki sprawić. Jest to, co prawda, ładny damski pojazd, ale zupełnie nie w moim stylu.
Moją uwagę przyciągnęła umieszczona na żółtym wehikule naklejka z literą „D”, czyli oznaczeniem państwowym Niemiec. Trochę to głupie, jeśli na uroczystość patriotyczną, tak oznaczonym pojazdem, udają się przedstawiciele organów ustawodawczego i uchwałodawczego i jednocześnie rządzącej partii. Partii, która odwołuje się do tradycji patriotycznych. Głupie tym bardziej, że jest to naruszenie prawa, za które w taryfikatorze mandatów przewidziano grzywnę w wysokości 100 zł.
Komentarze
Skomentował marek zalewski |
... Chłop z krwi i z kości, a swoje autko postawił jak ,, ... ''... gorzej od krów w oborze, one doskonale wiedzą gdzie ich miejsce.. porządek musi być...
Dodaj komentarz