przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Jaśnie Wielmożny Panie Generale!
To, co w zeszłym roku było powodem naszego wstydu i zażenowania dalej jest aktualne. Mimo najlepszej woli, mimo podjętych wysiłków nie udało nam się skłonić włodarzy naszego grodu do refleksji, do zadumy, do myślenia. Jako Polakom, jako mieszkańcom tego miasteczka na Północnym Mazowszu jest nam wstyd. Na myśl przychodzą biblijne słowa: „przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Pozostaje nam za nich przeprosić. Oni sami tego nie zrobią.
W wolnej Polsce, co roku obchodzimy Święto Konstytucji 3 Maja. Święto szczególne, bowiem nie przypomina ono o jakimś wielkim zwycięstwie, o chwale polskiego oręża. Upamiętnia natomiast ogromny wysiłek, jaki podjęli światli patrioci, by ratować upadającą Ojczyznę. Wysiłek reformy państwa według wzorców, z których do dziś jesteśmy dumni. Przypomina także o chyba najważniejszych słowach zawartych w preambule konstytucji, a mianowicie o tym, że są sprawy, które należy cenić „drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą”.
Niestety, ale przywary trapiące naród w czasach pana Generała w dalszym ciągu trawią Polaków. Prywata, warcholstwo, walczące o władzę koterie osłabiają Polskę. Jedności w narodzie żadnej, a tu wróg odwieczny znowu łeb podnosi i pożoga wojenna zalewa Ukrainę. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że nie dotrze do naszych granic, bo wojsko nieliczne, naród podzielony, a ci, którzy od lat skąpią grosza na obronę państwa mienią się największymi patriotami.
Wielkie święto, które powinno Polaków jednoczyć stało się w Ciechanowie areną popisów politycznych. Ponownie obchody zorganizowano pod pomnikiem Peowiaków. Ponownie zapomniano, że na tym samym placu, nazwanym imieniem generała Tadeusza Kościuszki stoi skromny pomnik Pana Generała i w całym mieście jest to jedyny element odnoszący się do Konstytucji 3 Maja i tych, którzy walczyli w jej obronie. Do tego pomnika włodarze i ci, którzy na ich wezwanie stawili się na obchody odwrócili się tyłem i to dosłownie. Z nieznanych przyczyn, po raz kolejny złożono kwiaty pod niewłaściwym pomnikiem.
Peowiacy bez wątpienia zasłużyli na swój pomnik, na szacunek i wdzięczność. Gdy po latach zaborów pojawiła się szansa na odzyskanie niepodległości stanęli do walki i przynieśli wolność ziemi ciechanowskiej. To oni 11 listopada 1918 roku wygonili zaborcę z Ciechanowa, a później w szeregach odrodzonego Wojska Polskiego ofiarnie walczyli, by bronić niepodległości.
11 listopada, rocznicę ich zwycięskiego zrywu obchodzimy w Polsce jako Święto Niepodległości.Jednak tego dnia, w rocznicę ich bohaterskich czynów Ciechanów o nich nie pamięta. 11 listopada nikt nie schyla się przed ich pomnikiem, nikt nie składa tam kwiatów. Chociaż, na szczęście zawsze znajdzie się jakaś dobra dusza, która po cichu, bez rozgłosu zapali tam jakąś świeczkę. Pewnie są to ci ciechanowianie, którzy znają historię i robią to z potrzeby serca, a nie na pokaz. Być może są to potomkowie mieszkańców miasta, którzy wystawili ten pomnik w 1932 roku, by uczcić tych, którzy za Ojczyznę oddali to, co mieli najcenniejsze – życie.
Sam przebieg uroczystości nie odbiegał od corocznej sztampy. Niewielu zwykłych mieszkańców, dużo oficjalnych delegacji. Hymn, przemówienie gospodarza, którym był prezydent miasta i kolejka do złożenia wieńców. Przemówienie na szczęście krótsze niż w ubiegłych latach. Chyba nawet pies z kulawą nogą nie wysłuchał go uważnie. Oficjalne delegacje ten czas spędziły na miłych pogaduszkach, a reszta zgromadzonych niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę.
Następnie gospodarz, lekceważąc zgromadzonych gości, jako pierwszy popędził złożyć kwiaty. Może niekoniecznie złożyć, bo zgodnie z utartym miejskim zwyczajem zrobili to strażnicy miejscy, występujący w roli żywych stojaków na wieńce. Włodarze ponownie nawet nie dotknęli kwiatów. Być może z kondycją u nich słabo i wiązanki nie są w stanie unieść, może mają alergię na kwiaty, a może nie chcieli upaprać się chlorofilem.
Kombatanci, którzy 70 lat temu walczyli o Polskę nie mieli takich problemów. Starsi już ludzie wytrwale stali czekając na swoją kolej. To nie oni zostali poproszeni o złożenie kwiatów w pierwszej kolejności. O zabranie głosu nie poproszono nawet żadnego gościa honorowego.
Gości nie ustawiono według precedencji zajmowanych stanowisk. Zapanował klasyczny bałagan. Tak wielkie zamieszanie, że zapomniano nawet o staroście. Dobrze, że w końcu ktoś sobie przypomniał o gościu zajmującym ważniejsze od gospodarza stanowisko. A może było to zamierzone upokorzenie? Tego nie wiemy i nawet nie chcemy wiedzieć. Było to bez wątpienia ogromne faux pas. Organizatorzy utracili jakąkolwiek kontrolę nad przebiegiem uroczystości i w efekcie orkiestra strażacka zamiast odprowadzić sztandary odprowadziła harcerzy i młodzież z klas wojskowych. Poczty sztandarowe w tym czasie czekały. Wstyd.
Przykra to była uroczystość. Nie służyła ona jedności narodowej. Niewiele osób przyszło z potrzeby serca. Jeszcze mniej sięgnęło do własnej kiesy, by kupić składane pod pomnikiem kwiaty. Sięgnięto do kasy publicznej, po pieniądze, które powinny być przeznaczone na użytek wspólny.
Boli nas taka postawa. Jest nam też autentycznie wstyd, że władze pochodzące ze społecznego wyboru nawet w dniu święta narodowego nie potrafią się godnie zachować. Moglibyśmy przeciwko temu publicznie protestować, moglibyśmy jak Rejtan rozrywać koszulę na piersiach, ale to nic by nie dało. Sprawcy naszego wstydu nie zrozumieliby tego.
Pozostaje piętnować naganne postępowanie, wskazywać nieprawidłowości i pamiętać o słowach Konstytucji 3 Maja: „ Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu”. Pozostaje też mieć nadzieję, że to naród wypowie się w tej sprawie i odsunie od władzy osoby, które go reprezentują w niegodny sposób.Póki to się nie stanie będziemy musieli za nich się wstydzić i przepraszać, co niniejszym jeszcze raz czynimy.
Ze swojej strony złożyliśmy skromną wiązankę pod pomnikiem Pana Generała. Zakupiona została z prywatnych pieniędzy. Złożyliśmy ją z potrzeby serca, jako hołd dla tych, którzy podjęli się ratowania upadającej Ojczyzny i nie szczędząc krwi własnej ani życia o nią walczyli. O nich pamiętamy, o tych tysiącach bezimiennych bohaterów.
Mamy nadzieję, że za rok, 3 maja będziemy w sposób godny świętować przy pomniku Pana Generała. Mamy też nadzieję, że 11 listopada władze nie zapomną o Peowiakach i złożą im należny hołd. Gdyby tak jeszcze pieniądze i to publiczne marnotrawione na zakup kwiatów zostały przeznaczone na godne upamiętnienie miejsc pamięci narodowej i grobów wojennych. To, co rocznie jest marnotrawione pod pomnikiem Peowiaków powinno wystarczyć na renowację ich grobów na ciechanowskim cmentarzu.
Komentarze
Dodaj komentarz