przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Krwawy lans
W Ciechanowie widok autobusu do pobierania krwi powoli staje się stałym elementem krajobrazu, a akcje oddawania tego najcenniejszego daru organizują naprzemiennie komendy powiatowe policji i straży pożarnej.
8 września taką akcję zorganizowała Komenda Powiatowa Policji w Ciechanowie, a w kolejce do oddania krwi ustawiło się kilkadziesiąt osób. Umundurowani funkcjonariusze i po cywilnemu, młodzież z ciechanowskich szkół, kilku dziennikarzy i wiele innych osób. Wszystkich połączyła idea pomagania potrzebującym. A może jednak nie wszystkich?
Na miejsce akcji przyjechał młody człowiek. Nie, nie sam, przywiózł go szofer, a towarzyszyła mu śliczna dziewczyna, która robiła mu zdjęcia. Młodzieniec wcisnął się bez kolejki, a towarzysząca mu dziewczyna robiła jeszcze za żywy wieszak dla jego marynarki.
Czyżby jakiś celebryta pojawił się w Ciechanowie? Mały lansik przy oddawaniu krwi?
Nic z tego. Twarz znana z mediów, ale to nie był żaden gwiazdor. To młody człowiek zajmujący obecnie jedno z bardziej eksponowanych stanowisk w mieście.
Do komendy policji, odległej od jego miejsca pracy dokładnie o 840 m, przyjechał służbowym samochodem, ze służbowym kierowcą i w towarzystwie urzędniczki. Chyba nie muszę dodawać, że zdjęcia natychmiast opublikował na Facebooku
Krew oczywiście oddał, ale odniosłem nieodparte wrażenie, że nie to było celem jego wizyty, lecz zabawa w tworzenie wizerunku. Owszem ma do tego prawo, jednak tym razem za to zapłaciliśmy my, podatnicy. Zamiast 7-minutowego (sprawdzone!) spaceru, jazda samochodem (przy sprzyjających światłach 2 minuty - też sprawdzone). A do tego wykorzystanie dwojga pracowników, wykorzystanie służbowego aparatu do prywatnego lansu.
Jak dla mnie odrażające. Może dlatego, że posiadam poczucie przyzwoitości, a parcia na szkło jestem zupełnie pozbawiony. W kolejce odstałem swoje, krew oddałem bez błysków fleszy i mam nadzieję, że uratuje ona komuś życie.
Zdjęcia też mam, bo zrobili mi je koledzy dziennikarze, ale nie mam najmniejszego zamiaru ich publikować. Do komendy dojechałem prywatnym samochodem, za moje własne pieniądze. Na miejsce akcji doczłapałem się na własnych nogach, a przydziałową czekoladę zostawiłem policjantom – pewnie im się przyda podczas interwencji, dla dzieciaków.
Ciekawe, co prezydent zrobił ze swoją? Jak myślicie? Zjadł sam? Poczęstował pracowników? … Może będzie relacja na Facebooku?
Komentarze
Dodaj komentarz