przez RR
przez RR (0 komentarzy)
Po co komu Zarządy Osiedli?
Za nami 3 spośród 12 spotkań osiedlowych. Jako, że już widzę pewną prawidłowość, to chyba najwyższy czas na małe podsumowanie.
Obserwujemy coś w rodzaju przejęcia Zarządów Osiedli. Ustępują dotychczasowi przewodniczący, jednocześnie niejako namaszczając kolejne osoby. Wszystko po to, by nie zmieniać układu, który w mieście się wytworzył. Żeby było łatwiej, szybciej, żeby nie tracić czasu mieszkańców obecnych na zebraniach, prowadzą je dotychczasowi przewodniczący Zarządów Osiedli. Zanim ktokolwiek wpadnie na pomysł zgłaszania kandydatów na nowego przewodniczącego oni zgłaszają swoją propozycję.
Wytypowane osoby z sali zaczynają klaskać i wtedy już wszyscy wiedzą, że zgłaszanie innych kandydatów mija się z celem, bo właśnie ta osoba ma duże poparcie społeczne. I nie ma tu znaczenia czy jest ona znana zebranym czy też nie. Jej dotychczasowe działania też nie mają znaczenia. W sumie to nawet mogłaby nie być z tego osiedla.
Zaklepane.
Pomaga tu też wcześniejszy wniosek, by wybory na przewodniczącego i członków Zarządu Osiedla prowadzić jednocześnie.
Wytypowana osoba zostaje przewodniczącym. Dobiera się tylko osoby w celu uzupełnienia składu zarządu osiedla. Kto to będzie, nie ma już nawet większego znaczenia, bowiem to Przewodniczący będzie osobą, którą będzie można wykorzystać w odpowiednim momencie.
Czy kandydaci muszą mieć jakiś plan? Czy muszą mieć choćby chęć zrobienia czegokolwiek? Otóż nie. Nikt ich o to nie pyta. A jak nawet ktoś zapyta, to te same osoby, które zaczynały bić brawo na brzmienie nazwiska namaszczonego nowego przewodniczącego, uaktywniają się podnosząc głos, by nie przedłużać.
Jak widać wszystko dla dobra mieszkańców osiedla.
Proste? Pewnie, że proste. Rzekłbym, że wręcz genialne w swojej prostocie, gdyby nie było tak nieudolnie wykonane.
Napisałem, że osoba kandydująca na funkcję przewodniczącego osiedla wcale nie musi być z tego osiedla. Uwierzycie?
Mieliśmy już przypadek przewodniczącej jednego z osiedli, która nie była jego mieszkanką. Tak, pisaliśmy o niej już w 2015 roku. Tłumaczyła wtedy, że "swoje centrum życiowe koncentruje wyłącznie w miejscu, gdzie zdecydowała się kandydować do Zarządu Osiedla". Kilka dni temu zrezygnowała z kandydowania na osiedlu, gdzie koncentruje swoje centrum życiowe, oddając pałeczkę w ręce Rafała Góreckiego, prywatnie znajomego Krzysztofa Kosińskiego, prezydenta miasta.
Kto zgadnie na jakie osiedle została "namaszczona" Elżbieta Majewska? Zgadnie bez trudu każdy, kto zerknął już w link, który podałem wyżej (oto on jeszcze raz).
Można? Można!
Dziś kolejne spotkanie połączone z wyborami. Tylko czy to mieszkańcy mają rzeczywisty wybór? Fakt, że nie pojawia się na nich nawet 50 osób, by zgodnie ze statutem można było przeprowadzić wybory i trzeba odczekać 15 minut i rozpocząć zebranie z tzw. drugim terminie, nie napawa optymizmem.
Może dzisiaj frekwencja będzie większa, wszak nieopodal miejsca zebrania praktycznie bez uzasadnienia UM zdecydował się przeprowadzić bezsensowną wycinkę 42, w znacznej części zdrowych, drzew.
Do zobaczenia na "Słonecznym" :)
Komentarze
Dodaj komentarz