Inauguracji czas…
Za nami tydzień inauguracyjnych sesji samorządowych. Jak Polska długa i szeroka odbywały się zaprzysiężenia nowych rad i włodarzy. Były ślubowania, kwiaty, zdjęcia, płomienne przemowy, solenne obietnice…
Inauguracje nie ominęły naszego miasta, gdzie jednym z lepszych wyników w kraju pochwalić się może Kosiński Krzysztof.
Człowieka przedstawiać szerzej nie trzeba, bo przez ostatnie 4 lata idealnie zrobił to sam. Dzięki brawurowym zabiegom PR-owym wykreował się na ostatnią nadzieję PSL, KO, SLD i kogo tam jeszcze czort wie. Natrzaskał więcej głosów niż ma lajków na facebooku. Respect.
Zresztą w Ciechanowie, patrząc na rozstrzygnięcia wyborcze, jeśli nie można mówić o objawieniu „namazańca”, to przynajmniej o udziale opatrzności w tych wyborach.
Skąd takie słowa?
Otóż Kosiński Krzysztof oprócz ofiarowania ciechanowianom całego siebie, zdołał też sobie zapewnić samodzielną większość w radzie. Większość ta pozwoli mu spokojnie porządzić. Dotychczas musiał się podobno szarpać się z wewnątrz koalicyjną opozycją, która nie rozumiała jego podświetlanej ledami wizji miasta przyszłości. Przeszkadzali, knuli, wyśmiewali, ale bitwę przegrali. Został sam jedyny - prawdziwie słuszny zwycięzca.
Na szczęście teraz powinno być już tylko z górki. Nikt nie powinien mu zadawać zbędnych pytań, poddawać w wątpliwość celowości decyzji, czy domagać się reform koniecznych do powstania społeczeństwa obywatelskiego. Tak się to już u nas utarło, że włodarze nie lubią się tłumaczyć z tego co robią i na co wydają nasze pieniądze. Koniecznie muszą mieć większość, bo inaczej, to nic nie są w stanie zrobić. Aż strach sobie wyobrazić, co by się stało gdyby Kosiński większości w radzie nie miał… Opozycja nie pozwoliłaby na przyjęcie od Marszałka Struzika 8 milionów dla miasta? Musiałby zacząć więcej z ludźmi rozmawiać? Bardziej do konsultacji by się przykładał?
Zależy jak do tematu podejść. Czy fakt, że mleczarnia już była, a pszczoły wynaleziono w Ciechanowie na nowo, czyni z naszego miasta krainę mlekiem i miodem płynącą?
Może lepiej powoli zacząć wierzyć w cuda. Czas do nich przywyknąć, bo prędzej czy później ktoś i tak do jedynie słusznej wizji przekona. Wszak Kosińskiemu złożyło się idealnie. Zdobył samodzielną większość w radzie. Otrzymał do pomocy dwunastu ludzi w radzie miasta. Jeszcze łatwiej mu będzie być dobrym wujkiem, który za pochlebstwa daje cukierka albo kupuje zabawki.
Nie można tu nie wspomnieć o symbolice liczby 12, która uważana jest za liczbę szczęśliwą i świętą! Liczba 12 jest symbolem zupełności i zorganizowania! To nie ma prawa nie zadziałać Powiem więcej. Pomiar czasu bazuje na liczbie 12, rok kalendarzowy ma 12 miesięcy. Ba, nawet jedna z religii w swej doktrynie opiera się na liczbie 12! Czemu Kosiński miałby odmówić sobie 12 „uczniów”.
W tej idealnej, mistycznej wręcz układance nie może być miejsca na pomyłkę, czy przypadek.
Jak zatem potoczą się losy tego „cudu”?
Myśląc choćby o filmografii luźno odnoszącej się do liczby dwanaście, prognozować zakończeń można kilka.
W filmie animowanym „Dwanaście prac Asterixa” z 1976 roku, główny bohater, aby ocalić wioskę i udowodnić boskość swego plemienia wykonuje zadania wymyślone przez Juliusza Cezara. Pokonanie karzełkowatego gladiatora, czy szybkobiegacza wymagało jedynie wypicia zawartości kociołka Panoramixa. Do zdobycia zaświadczenia A-38 przydał się spryt. Czasem pomagało zwykłe lekceważenie przeciwnika albo rozkosz podniebienia wygrywała z kapłankami rozkoszy.
Co prawda ma przed sobą Kosiński prac więcej niż dwanaście, za to pomocników dokładnie dwunastu. Z czym przyjdzie im się zmierzyć? Jak się wykażą? Jedno jest pewne, „szef” na każde wezwanie będzie oczekiwał gotowości i pełnego podporządkowania. Z ofiarami przy karkołomnych zadaniach zapewne się liczy i jest na nie gotowy. Tu nie ma sentymentów. Chodzi wyłącznie o happy end. Przyjdzie dopilnować tylko jednego. W obecnym składzie rady nie może zaistnieć problem z wykonywaniem najważniejszego zadania – brakiem lub nieakcentowaniem własnego zdania.
W filmie Asterix wykonuje wszystkie zadane mu prace, w tym jedną z pomocą całej wioski. Czy dwunastka Kosińskiego miałby okazać się gorsza?
W kimś mogą zrodzić się pytania jeszcze innej natury. Czy Kosiński będzie umiał zapanować nad ambicjami radnych, którzy mogą z czasem przestać zgadzać się z jedynie słuszną wizją?
Jest taki film z 1957 roku „Dwunastu gniewnych ludzi”, gdzie ława przysięgłych praktycznie wydała już wyrok skazujący, ale sytuację oskarżonego stara zmienić się jeden człowiek. Nie chce głosować jak większość, poddaje fakty w wątpliwość. Reszta jest rozzłoszczona, bo oznacza to niepotrzebne przedłużanie, a każdy spieszy się do swoich obowiązków. Zaczyna się naciskanie na "niepokornego", żeby nie przedłużał i zgodził się na uznanie oskarżonego winnym. Teoretycznie w Ciechanowie problem został rozwiązany już na pierwszej sesji przez zmianę statutu i kompetencji przewodniczącego rady, który może skuteczniej przywoływać do porządku albo odbierać głos. Zobaczymy kto z dwunastu pierwszy powie, że próbuje się nas przerobić, że nie ma żadnego partnerstwa a jest jednostronny dyktat. Czy ktoś zarykuje zanik korzyści, aby sprzeciwić się jeśli nie stratom dla miasta, to przynajmniej czyjejś zwykłej niegodziwości.
Wreszcie jest też lokalne „przekleństwo liczby dwanaście”, takie o którym Kosiński najchętniej by pewnie zapomniał. Podobnie jak w filmie z 1967 „Parszywa dwunastka”, gdzie poświęca się żołnierzy, nawet jeśli mogą się jawić jako te złe charaktery. Wysyła się ich na pewną śmierć dla osiągnięcia niewspółmiernego do ofiary efektu. Właśnie w poprzedniej kadencji, stawiając na konflikt i bratobójczą walkę pomiędzy tą „złą dwunastką” Prawa i Sprawiedliwości, prezydent (chociaż tego nie przyzna) wygrał dla siebie spokojne rządy i „uratował” koalicję. Mieliśmy rządy w majestacie nieobecności na komisjach, gdzie faktycznie można próbować zgłaszać poprawki do uchwał, zadawać pytania, poddawać w wątpliwość, sugerować inne podejście do danego tematu. Były to rządy nacechowane unikaniem odpowiedzi i akrobacjami PR owymi.
Ciekawe jak będzie teraz. Czy mając swoją „właściwą dwunastkę” będzie spokojny o przebieg wszystkich głosowań? Czy właściwie zadba, aby jego dwunastka zawsze odpowiednio podnosiła rączki? Czy równiutko będzie kroił zwycięski torcik, czy będą tacy (i ilu), co dostaną tylko talerzyk do oblizania?
Czas pokaże. Na ten moment prezydium i wszystkie komisje rady obsadzone swoimi. Stołki rozdane co do jednego. Doszło nawet do kuriozum. Dwunastka tak zapamiętale dzieliła konfitury, że aż do jednej z komisji zbrakło zastępcy przewodniczącego. Amatorszczyzna. Na szczęście trafiło na „tuza łebskości”. Sam da radę z komisją, sprawy budżetu (i nie tylko), to dla niego bułka z łososiem... norweskim.
Ale do rzeczy. Skoro inauguracje to inauguracje - „uroczyście ślubuję śledzić poczynania władz miejskich, cyklicznie je opisywać oraz co miesięcznym komentarzem okraszać”.
Wszystkich zainteresowanych tematyką samorządową oraz tych, dla których nową jednostką czasu jest 5 lat, zapraszam do śledzenia tekstów i komentarzy.
W zamyśle ma to być miejsce obiektywnej oceny oraz opisu poszczególnych decyzji rady i prezydenta. Bez złośliwości. Suche przedstawienie faktów na podstawie dostępnych danych: przyczyna – skutek – cel – interes.
Uprzedzam, że znajdą się także subiektywne interpretacje ciekawszych zdarzeń bieżących. Zawsze napiszę uczciwie, jeśli dany aktor lokalnej sceny politycznej błyśnie czymś, co nie będzie taśmową produkcją, odtwórczym i cyklicznym organizowaniem wydarzeń w interesie jakiejś „grupy organizatorów” albo uporczywą budową przysłowiowych już chodników i placów zabaw. Jednak nie zawaham się użyć uszczypliwości, jeśli będziemy mieli do czynienia ze standardowym odtwarzaniem ról, ślepym przyklaskiwaniem, czy zwyczajną głupotą.
Zatem… „do roboty”.
Komentarze
Skomentował Zenek |
Z tą obiektywnością to oczywiście żart. Od dawna wiadomo że na PSL reagujecie alergiczne i dobrego słowa o nich tu nie przeczytamy :)
Odpowiedział RR
Ocenę tekstów po kątem przynależności partyjnej osoby opisywanej niezbyt dobrze świadczy o tobie. Idź może gdzie indziej bronić dobrego imienia kolegów partyjnych.
A może spróbuj im wytłumaczyć, że polityka to nie wszystko... Spróbujesz?
Dodaj komentarz