przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Każdy głos się liczy?
Kurz bitewny powoli osiada i warto zastanowić się nad niektórymi aspektami ostatnich wyborów samorządowych. Na analizę wyników przyjdzie jeszcze czas, bo nie wszystko jeszcze zakończone. Mamy co prawda wyniki w mieście i powiecie, ale dla oceny wyborów wymagana jest jeszcze decyzja o koalicjach. Tu warto wspomnieć, że dzięki parlamentarzystom, po jednej kadencji utraciliśmy możliwość bezpośredniego wyboru radnych w jednomandatowych okręgach.
Wróciły listy partyjne i odwieczny dylemat wyboru między dżumą i cholerą. Ponownie głos oddaje się przede wszystkim na listę, a dopiero w drugiej kolejności ma on znaczenie przy wyborze konkretnego radnego. W ten oto sposób ustawodawcy pozbawili nas możliwości pełnego wyboru, gdyż jeśli lubię i szanuję konkretnego człowieka, to chciałbym na niego głosować, a nie na jego kolegów partyjnych, których z chęcią utopiłbym w łyżce wody. Tym bardziej, że na listach pojawiają się osoby, które nie mają najmniejszego zamiaru objęcia funkcji radnego. Ich jedynym zadaniem jest napędzenie liczby głosów na listę. Dobrym przykładem jest tu startujący z listy „PSL” dyrektor DPS na Krubinie. Pensjonariusze gromadnie na niego zagłosowali i zdobył mandat. Mało prawdopodobne by go objął, bo mu się to nie będzie opłacać. Jako radny musiałby zrezygnować z dyrektorskiego stołka, które a propos objął całkiem niedawno. No chyba, że chętny na ten stołek w PSL już jest ktoś inny...
Wybory pokazały również, że może liczyć się każdy głos. Na przykład do rady miasta nie otrzymał mandatu znany i lubiany Mariusz Stawicki. Z tej samej listy wejdzie Andrzej Bayer. Pierwszy otrzymał 320 głosów, a drugi 321. Zaważył jeden głos.
W mieście mieliśmy również sytuację, gdy dwoje kandydatów otrzymało dokładnie taką samą liczbę głosów – 307. W tym przypadku rozstrzygnęła liczba obwodów, w której kandydat otrzymał większą liczbę głosów. W ten oto sposób radna wielu kadencji, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy Elżbieta Latko przegrała z szarym pracownikiem Wydziału Komunikacji Starostwa Karolem Makijonko. Wymiana pokoleniowa...
Czy była to w pełni uczciwa wygrana? Mam wątpliwości. W normalnych warunkach wątpliwości rozstrzygnęłoby ponowne, bardzo skrupulatne przeliczenie głosów. Tu jednak były nieprawidłowości w pracy komisji wyborczych. Zdarzył się między innymi cud nad urną i oddano więcej głosów niż wydano kart do głosowania! To nie żart. Taki cud zdarzył się w dwóch komisjach na terenie Ciechanowa.
Kolejna komisja obwodowa (wciąż z tego samego okręgu wyborczego) nie dopełniła obowiązków i niezaplombowane worki z kartami zostały wywiezione na zewnątrz. Czy mogło w tym czasie dojść do fałszowania głosów? Tego nie da się wykluczyć. Zawiodła komisja, zawiedli mężowie zaufania itd. Worki powinny być zamknięte i zaplombowane jeszcze w lokalu wyborczym.
Gdyby w wyniku protestu zarządzono ponowne przeliczenie głosów, to karty nie byłyby już w pełni wiarygodnym dowodem. Pojawiłby się również problem jak znaleźć ponadnormatywne głosy. Czy komisja popełniła błąd czy może do urn zostały wrzucone sfałszowane karty? A jeśli sfałszowane, to w jaki sposób? Dodrukowane?
Dość tej spiskowej teorii. Można snuć teoretyczne rozważania, ale w praktyce, w przypadku złożenia protestu, przez niedoszłą radną, powyższe pytania musieliby zadawać funkcjonariusze organów ścigania.
Komentarze
Dodaj komentarz