przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Pomożecie towarzysze?
Nie mają ciechanowskie koszary szczęścia do polityków. Od rozformowania w grudniu 2010 r. 1. pułku artylerii wiele już było głupot i nieudanych prób lansu. Po usiłowaniu sprzedaży, po ofercie odstąpienia miastu za symboliczną złotówkę, której wartość urosła do 4,5 miliona prawdziwych złotówek, po Amerykanach, którzy mieli zagościć w Ciechanowie nadszedł kolejny ministerialny pomysł. Tym razem ma to być brygada obrony terytorialnej. W niezużywanych od 7 lat obiektach ma powstać dowództwo i jeden batalion weekendowego „wojska” ministra Macierewicza.
Dla miejscowych funkcjonariuszy partii rządzącej jest to niesamowity sukces. Nawet zorganizowana została konferencja prasowa, w której udział wzięli parlamentarzyści. Próbowałem dowiedzieć się od nich, czy decyzja o lokalizacji tej jednostki w ciechanowskich koszarach została poprzedzona kalkulacjami, analizami itp., takim wojskowym ABC. Odpowiedzi nie uzyskałem.
Nic dziwnego. Oprócz tego, że są kolegami partyjnymi ministra obrony nie posiadają innych związków z tym przedsięwzięciem. Chcieli jedynie je wykorzystać w celach pijarowych.
Minęło kilka tygodni i okazało się, że miałem tzw. nosa. Nowo tworzona jednostka ma problemy nawet z przywróceniem terenu do stanu używalności. Zameldował o tym, na sierpniowej sesji rady miasta radny Kuciński. Chciał, żeby miasto udzieliło jednostce pomocy, a nawet twierdził, że taka pomoc leży w naszym interesie. Dziwne.
Ten sam temat podjął również na jednej z wrześniowych komisji, chciał usunięcia zakrzaczeń wzdłuż ogrodzenia jednostki. Jak dla mnie jest to dziwne, że radny zamiast dbać o właściwe wykorzystanie budżetu miasta, o utrzymanie miejskiej zieleni chce, by miasto wspierało MON. Na szczęście rozsądkiem, w tym temacie, wykazał się prezydent Kosiński, który kategorycznie oświadczył, że nie ma takiej możliwości.
Humorem za to wykazał się radny Goździewski, który zaproponował: „Bierzemy grabie i idziemy”! Niegłupi pomysł i co najciekawsze historyczny.
Ciechanowskie koszary tylko dwukrotnie, od czasu ich wybudowania w XIX wieku, były „bezpańskie”. Przez kilka miesięcy w 1945 roku i od grudnia 2010 roku.
Gdy w styczniu 1945 roku wypędzeni zostali Niemcy koszary zostały natychmiast zajęte przez Armię Radziecką, która umieściła tu dwa szpitale frontowe. Wkrótce wyprowadziły się one do Iławy, a opustoszałe koszary były plądrowane przez miejscową ludność. Taki stan trwał do 15.06.1945 roku, kiedy burmistrz Ciechanowa wydał polecenie komendantowi komisariatu Milicji Obywatelskiej, by następnego dnia skierować „500 osób ze szpadlami, widłami i szmatami celem uporządkowania koszar”.
Wkrótce potem do Ciechnowa trafiła pierwsza „polska” jednostka. Był to samodzielny batalion ochrony obozu specjalnego Informacji Wojskowej (Jednostka Wojskowa 84007). Dowodzona przez podpułkownika NKWD Kałasznikowa została w Ciechanowie rozformowana i ostatni jej żołnierze wrócili do ZSRR w kwietniu 1946 roku. Batalion zajmował się wcześniej AK-owcami z 1 i 2 AWP, którzy jako element nieprawomyślny siedzieli internowani w obozie w Skrobowie k. Lubartowa. Po buncie i zbiorowej ucieczce pozostali internowani trafili przed sądy i w głąb ZSRR, a ich opiekunowie do Ciechanowa.
Dlaczego do Ciechanowa - nie wiadomo. Była to decyzja marszałka Żymierskiego, a mógł on mieć sentyment do ziemi ciechanowskiej. W 1917 roku dowodził legionowym pułkiem piechoty w Pułtusku, a w 1919 roku był dowódcą ciechanowskiego okręgu wojskowego.
W 1945 roku miasto „pomagało” wojsku, jak się tylko dało. 23.05.1945 r., czyli już po zakończeniu działań wojennych ten sam komendant MO dostał rozkaz skierowania 4 milicjantów celem opróżnienia zajmowanego przez dentystkę Kamińską lokalu przy Warszawskiej 56. Eksmisję mieli wykonać w ciągu 15 minut, a lokal był potrzebny na zakwaterowanie radzieckiego generała. Następnego dnia milicjanci wyruszyli na miasto by „wypożyczyć” meble dla tego generała.
Mam nadzieję, że te czasy już nigdy nie wrócą i nigdy żadna z partii politycznych nie będzie zwierzchnią siłą nad wojskiem i policją, a miasto i jego mieszkańcy nie będą musieli „pomagać”.
Oczywiście, chętni członkowie i sympatycy partii, zawsze mogą udać się do koszar, by w czynie społecznym wesprzeć ministra Macierewicza i jego niedoinwestowane dziecię. Widły i szpadel mogę pożyczyć, ale szmaty muszą zorganizować sobie sami.
Komentarze
Dodaj komentarz