przez RR
przez RR (0 komentarzy)
Czyj interes ważniejszy?

Efektem zamieszania wokół bloków, które mają powstać na ulicy Amarantowej jest pewien pozytywny, ale dawno nie obserwowany, rodzaj poruszenia wśród radnych miejskich.
Próbują oni, dość przytomnie, ratować sytuację mieszkańców. I to wbrew zapewnieniom władz miejskich, że „się nie da”.
Bo tu i owszem, da się. Jest jeszcze nadzieja. I oni jak widać chcą spróbować.
Dzień przed wydaniem decyzji przez prezydenta, otwierającej drogę do budowy bloków, złożyli projekt uchwały w sprawie przystąpienia do sporządzenia planu miejscowego dla rejonu ulicy Amarantowej. Z przyczyn proceduralnych nie udało się go poddać pod głosowanie jeszcze w marcu. Jednak już dzisiaj, 9 kwietnia, na sesji nadzwyczajnej, będzie to możliwe.
Oby tylko nie dali się zwieść zapewnieniom organu wykonawczego. Niech zgadnę, po raz kolejny będą radnych przekonywać i im tłumaczyć, że za późno, że prawo nie pozwala, że to, że śmo i owo. A w ogóle to po co...
A po to, Krzysztofie (i reszto urzędników), że taka rola władzy. No i radnych. Nie zapominajcie, że władzę dostaliście w swoje ręce od mieszkańców. I dostaliście ją tylko po to, by odpowiadać na słuszny interes społeczny. Społeczny, nie wybranej osoby, czy jej rodziny.
A żeby sprawdzić co da przyjęcie takiej uchwały o przystąpieniu do sporządzenia planu, wystarczy pomyśleć...
Raz już mieliśmy przykład, że można... W 2018r. władzy zależało na tym, aby pomóc mieszkańcom na ulicy Szwanke, gdzie miał powstać maszt telekomunikacyjny. Udało się w nieco ponad 7 miesięcy uchwalić plan zagospodarowania.
Teraz chodzi o teren jeszcze mniejszy, składający się raptem z kilku działek.
Co daje wszczęcie procedury planistycznej? Co konkretnie daje protestującym mieszkańcom?
Rozważmy.
Procedury związane z wydaniem decyzji o warunkach zabudowy są w trakcie. Prezydent się spieszył i decyzja już została wydana. Nic to jednak, bo strony złożyły odwołania. Jeśli SKO uchyli decyzję prezydenta, to... będzie on musiał wydać kolejną. I od niej znowu będzie przysługiwać odwołanie. Później ewentualnie sądy administracyjne. Generalnie, trochę to potrwa.
Jednak prezydent może zrobić krok w kierunku mieszkańców. Jeśli okaże się, że po rozpoznaniu odwołania, SKO rozstrzygnie na korzyść mieszkańców i uchyli jego decyzję, to prezydent wcale nie musi od razu wydawać nowej decyzji o warunkach zabudowy. Zawsze może zawiesić postępowanie i prowadzić prace nad planem zagospodarowania.
Procedury planistyczne będą trwały. A jeśli faktycznie czas będzie się kończył, to nawet kolejną wydaną decyzję można... tak... zaskarżyć.
Jest dość prawdopodobne, że w trakcie administracyjnych batalii związanych z wydaniem decyzji o warunkach zabudowy dla bloków przy Amarantowej, może okazać się, że, plan zagospodarowania już zostanie przyjęty... A wtedy żadna decyzja o warunkach zabudowy nie będzie potrzebna, a postępowanie, zgodnie z prawem, stanie się bezprzedmiotowe...
Tu wszystko, jak widać, w rękach prezydenta...
Pora się zdecydować po czyjej stanie stronie.
Wiele zależy od tego jak będzie się przykładał do dopilnowania odpowiedniego tempa procedury planistycznej. Już raz się udało. Przy okazji wspomnianego wcześniej masztu. Pokazał raz, że jak się chce, to się da.
Pozostaje pytanie, czy w tym przypadku "zechce"? Czy da szansę mieszkańcom? Czyj interes okaże się dla prezydenta ważniejszy.

Komentarze
Dodaj komentarz