przez RR
przez RR (0 komentarzy)
Najpierwszy i najlepsiejszy...
Miałem nie komentować przez całe wakacje. Zarzekałem się. Sezon ogórkowy – pomyślałem. Nie będzie nic ciekawego. Przecież od tej propagandy też musi i on kiedyś odpocząć.
Starałem się. Pomijam od kilku miesięcy ewidentne działania propagandowe, finansowanie z publicznych pieniędzy reklam. Reklam, które przedstawiane są tak, by reklamą nie były. Z podpisem „pani z recepcji”. Na szczęście tak nieudolnie, że odpowiedzialności nie uniknie ani podmiot reklamujący ani wydawca. Wszystko to jednak w swoim czasie. Niech sobie odpoczną i urzędnicy – pomyślałem. Wszak do odpowiadania na pytania w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej wytypowana jest w ratuszu tylko jedna osoba. I to nie jest jej jedyne zajęcie. Niech odpocznie chociaż ode mnie – tak zdecydowałem.
Sam też odpoczywam. Bez użerania się o każdą, nawet najprostszą, informację. Bez kopania się z koniem. I, żeby była jasność, nie mam pretensji do urzędników. Nigdy nie miałem. Oni o tym wiedzą. To „ręczne sterowanie”, które wprowadził urzędujący prezydent im też dołożyło, i ciągle jeszcze dokłada, sporo pracy. Częstokroć bezsensownej pracy. No cóż robić, pan każe, to sługa musi.
Każdy chce pracować. Poczuciem walki w słusznej sprawie nie napełni się garnka. A i z poczuciem krzywdy też da się jakoś żyć.
Czekałem. Odpuszczałem pomniejsze grzeszki. Jednak to, w jaki sposób do pijaru wykorzystać próbuje Krzysztof Kosiński budowę skateparku i pumptracka przekroczyło granicę dobrego smaku. Zmusiło mnie do tego komentarza. I może nawet nie tyle kłamstwa i półprawdy, które tworzy dla podwyższenia swojej wartości on sam (tak dla pewności – tak, w kontekście półprawd mówię o urzędującym prezydencie ;-) ) ale też to, w jaki sposób podchodzą do takich informacji dziennikarze lokalnych mediów. A może bardziej ich wydawcy... Hmmm...
Bezrefleksyjnie. Tak, zdecydowanie bez żadnego zastanowienia powielają już niemal wszystkie zwroty, istne hasła reklamowe, produkowane ochoczo przez ratusz na chwałę „głównodowodzącego”.
Jak na przykład kawałek drogi, który obwodnicą nie jest i nawet nie ma szansy być. Tak, zapytajcie Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Jak choćby też rzekomo pierwsze w Polsce połączenie pumptracka i skateparku. Tu też wystarczy odrobina chęci by, bodaj i za pomocą najpopularniejszej internetowej wyszukiwarki, znaleźć wiele funkcjonujących już połączeń skateparku i pumptracka.
Ja rozumiem - sezon ogórkowy. Gdyby nie policyjne newsy o dziecku zamkniętym w rozgrzanym aucie, wypadku z udziałem jednośladu czy też kolejnej próbie oszustwa na kolejną wersję „metody na wnuczka” to nie byłoby o czym pisać. Naprawdę rozumiem. Jednak powielanie takich bzdur jak „pierwszy w Polsce”, „najlepszy w kraju”, „innowacyjny” czy „jedyny w swoim rodzaju” wymaga jednak choć odrobiny sprawdzenia.
Przeciętny czytelnik czerpie swoją wiedzę z publikacji mediów. Bierzmy zatem odpowiedzialność za treści, które swoim czytelnikom serwujemy. Weryfikujmy informacje, które udostępniamy. Coraz częściej politycy wykorzystują media jako swoje tuby propagandowe. Nawet jeżeli (jak czasem w przypadku Ciechanowa) dzieje się rzeczywiście coś dobrego, to sposób tego podania czytelnikom sprawia, że informacja jest przerysowana, lukrowana i szalenie spłaszczona.
Z powodu własnego lenistwa sprawiamy, że jest to teatr jednego aktora. Czy tak wygląda rzeczywistość? Czy jest to może tylko propagandowy obraz kreowany przez tegoż sprytnego aktora, producenta i sponsora promocji tej twórczości w jednej osobie. Czy takie „dziennikarstwo” jest szczytem naszych marzeń? Tak bezrefleksyjne, bez jakiegokolwiek sprawdzenia źródeł i sensu przedrukowywanych treści?
Połączenie skateparku i pumptracka funkcjonuje w Polsce między innymi w: Bolesławcu, niewielkim Jędrzejowie czy też w małej Witnicy. I w niektórych miejscowościach funkcjonuje już od 2015 roku ;-)
No ale cóż, liczy się pierwsze wrażenie. Przekaz już poszedł. Czytelnik zostanie z przeświadczeniem, że Ciechanów jest miastem innowacji. Z przeświadczeniem, że nie ma potrzeby oczekiwania niczego więcej, bo przecież „dzieje się” w mieście. Czy aby na pewno poprzeczka, którą sobie stawia urzędujący prezydent jest na skalę możliwości 40 tysięcznego miasta z 247 milionowym budżetem? Czy nie marnujemy szans udając, że samodzielne zawiązanie sznurówek jest osiągnięciem na miarę naszych możliwości?
Udawanie, że poranny skłon w kierunku kapci jest tym samym co regularne ćwiczenia w dłuższej perspektywie nie służy nikomu. Tyle, że racjonalna ocena, u wielu osób, przyjdzie dopiero wtedy, gdy ustąpi to pierwsze zauroczenie, spowodowane (między innymi) sztucznie kreowanym tym przelukrowanym, cukierkowym wręcz obrazem. Spowodowane też w dużej mierze tym często bezrefleksyjnie kopiowanym przekazem, który media serwują swoim Czytelnikom.
Komentarze
Dodaj komentarz