przez RR (0 komentarzy)
Andrzej Pawłowski o tym, kto nie chce współpracować i kto komu łaskę robi
Redakcja: Z czym Pan idzie do wyborów?
Andrzej Pawłowski: Po pierwsze, ze swoją wiedzą i z doświadczeniem dotychczasowym. Tutaj się urodziłem. Tutaj skończyłem liceum. Na Ciechanów przypadło kilkadziesiąt lat mojej pracy zawodowej. Pracowałem w jednostkach, które zajmowały się sprawami rozwoju przestrzennego miast, przygotowaniem inwestycji, gospodarką nieruchomościami. Przez 4 lata pracowałem w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego, na stanowisku zastępcy dyrektora kluczowego departamentu. Był to departament infrastruktury i nieruchomości. Uczestniczyłem w przygotowaniu inwestycji na poziomie regionalnym. Między innymi lotniska w Modlinie. To była wczesna faza, ale uczestniczyłem. Było to też wiele dróg wojewódzkich, multikina, w Płocku, w Sierpcu. Rozbudowa Teatru w Płocku. Budowa Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu. I wiele innych inwestycji. Od czterech lat, jak Pan wie, jestem wicestarostą ciechanowskim. Jestem odpowiedzialny za sprawy edukacji i kultury. Mimo, iż był to mój debiut. Był to dobry debiut. Obiektywnie oceniając stan sprawy z obydwu tych zakresów, mam się czym pochwalić.
A do Zarządu powiatu nie trafił Pan spośród radnych, Czyli etatowy fachowiec z zewnątrz?
No jako fachowiec. Byłem urzędnikiem służby cywilnej. To jest w hierarchii zawodowej, urzędniczej, ten najwyższy szczebel. Pracowałem w mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim. Poprosiłem Pana Wojewodę wówczas o urlop bezpłatny. Takiego urlopu nie otrzymałem. Ale byłem tutaj konsekwentny. Zrezygnowałem z pracy w administracji rządowej i przyszedłem do pracy na stanowisku wicestarosty.
Co ma pan do zaproponowania mieszkańcom jako kandydat na prezydenta Ciechanowa?
Każda propozycja musi wyjść od solidnej diagnozy stanu spraw. Ja taką diagnozę zrobiłem. Cóż można z niej wyczytać?
Po 1. spada liczba mieszkańców miasta. Mówię o diagnozie okresu, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, z Panem Waldemarem Wardzińskim na czele. W ciągu tych lat, 2002 - 2014, ubyło 2500 osób. Zakładam, a tu można szacować z dużym prawdopodobieństwem, że ten rzeczywisty odpływ ludności z Ciechanowa jest co najmniej dwukrotnie większy. Czasami uzasadnia się to względami procesów suburbanizacji. Niektórzy wyprowadzają się na wieś i tam budują swoje domy. Oczywiście takie zjawisko ma miejsce. Ale wystarczy spojrzeć jak w tym samym czasie zmienia się liczba ludności okolicznych gmin. Ja przeanalizowałem ilość mieszkańców okolicznych gmin. Tylko w Gminie Ciechanów, w tym okresie, o którym mówię, wzrosła liczba mieszkańców o 800. I z tego co mówi Pan wójt napływ ludności na teren Gminy Ciechanów to nie tylko mieszkańcy miasta Ciechanowa. A jak wygląda liczba mieszkańców okolicznych miast? W tym czasie wzrosła liczba ludności zarówno Mławy, Płońska, Pułtuska, Przasnysza, jak i Nasielska. Więc Ciechanów na tym tle wyróżnia się zdecydowanie negatywnie.
Nie przybywa miejsc pracy. Pomimo, że w strategii rozwoju województwa, w tej wizji strategicznej, zapisano, że rozwój nowych przedsiębiorstw i powstanie nowych przedsiębiorstw jest jak gdyby celem strategicznym miasta, to nic się w tym zakresie nie zdarzyło optymistycznego. Wystarczy przeliczyć ilość
podmiotów gospodarczych na 1000 mieszkańców. Ta liczba jest na bardzo podobnym poziomie, jak była w roku 2002. A Płońsk, dla przykładu, zwiększył ten wskaźnik o 30 procent.
Co więcej, inwestycje, bo ostatnie 7 lat to okres zasilania środkami zewnętrznymi, był to proces odbywający się na niespotykaną skalę. Nawet porównuje się ten czas i te pieniądze do planu Marshalla, twierdząc że są to pieniądze większe niż plan Marshalla. I trudno się z tym nie zgodzić. Tylko ja przypomnę, że Niemcy, które przegrały wojnę, w wyniku planu Marshalla, stworzyły dobrobyt i zamożność taką, że w latach sześćdziesiątych trzeba
było ściągać setki tysięcy turków żeby wypełnić powstające zakłady pracy. Co my żeśmy zrobili za te pieniądze zewnętrzne w Ciechanowie?
Czy w tym czasie spadło bezrobocie? Nie. Czy przestali wyjeżdżać ciechanowianie ze swojego rodzinnego miasta? Nie. Inwestycje nie miały charakteru pro rozwojowego. Na przykład inwestycja przekształcenia ulicy Warszawskiej w deptak. Nowy powiększony Ratusz. Przebudowa rynku. Ta to nawet trudno nazwać przebudową. Wydano kilka milionów złotych i stworzono kamienną pustynię. A Warszawska umiera. To już nie ulega wątpliwości. Spotykam się z ludźmi, którzy zaciągnęli na przykład kredyt, zainwestowali w swój biznes. Dzisiaj są w sytuacji tragicznej można powiedzieć.
Nie dość, że te inwestycje nie miały charakteru rozwojowego to niektóre z nich, jak te które opisuję, przyczyniły się do zwiększenia obszarów biedy i bezrobocia.
A kolejna duża inwestycja, pętla miejska?
Właśnie. Pamiętam doskonale, że był to element planu zagospodarowania miasta Ciechanowa. Koncepcja pętli miejskiej powstała w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Tylko wówczas nikt nie zakładał, bo autorzy nie mieli świadomości, jak duże będzie natężenie ruchu. 30 lat później spotkamy się z dużo większym natężeniem ruchu niż wtedy zakładano. Zakładano budowę dużej obwodnicy miasta. Obwodnicę ma Mława, Żuromin, a nawet Konopki mają obwodnicę. Ciechanów dużej obwodnicy nie ma. A teraz szanse na zbudowanie takiej obwodnicy radykalnie spadły. Pan prezydent mówił o tym, że sieć autostrad tutaj rozładowuje ruch trochę. Rozładowuje też trasa tranzytowa. Droga jest mniej obciążona ale jest problem przecież. To nasilenie ruchu jest ogromne, ja pracuję tutaj obok to widzę jak to wygląda. A sprawa, o czym często mieszkańcy nie wiedzą, że tą trasą transportowane są ładunki niebezpieczne. Co w wyniku pętli miejskiej zdarzy się? Ruch zostanie skierowany z ulicy Tatarskiej, po wybudowaniu wiaduktu na Mleczarskiej przez główne osiedle miejskie. Czyli mieszkańcy Aleksandrówki i przyległości wiedzą że taki transport się tam będzie odbywał? Czy ktoś ich zapytał o zdanie?
Można powiedzieć, że dobrze, że pętla jest, bo będzie można łatwiej dostać się, na przykład, z Kargoszyna na osiedle Zachód. Tylko pytanie, czy to jest
inwestycja tylko po to, za jednoroczny budżet, 150 milionów, z czego 50 milionów to są pieniądze pochodzące z miasta. Miasto zostanie zadłużone. Już
nie mówię o samym sposobie realizacji inwestycji. No przecież zafundowano, Pan prezydent zafundował mieszkańcom, trwający miesiącami, komunikacyjny
horror. Dlaczego? No ja domyślam się, że tylko dlatego, że chciał jakiś wyborczy efekt osiągnąć. Choćby w postaci oddania do użytku. Przecież można było robić etapami. Można było etapami oddawać do użytkowania i włączać do ruchu. Mielibyśmy dzisiaj budowę kolejnego odcinka pętli. Nie byłoby tego co jest w
komunikacji. I tutaj znowu można powiedzieć, zważywszy na niedawną wypowiedź Pana prezydenta w radio miejscowym, kiedy objaśniał dlaczego są takie
kłopoty z komunikacją w Ciechanowie, proszę Pana, sprawa jest według prezydenta następująca. Otóż w Ciechanowie jest zarejestrowanych najwięcej samochodów na 1000 mieszkańców, spośród dotychczasowych miast wojewódzkich na terenie mazowsza. To jest wyjaśnienie dlaczego jest tak ciasno na drogach. Cierpcie, jak jesteście tacy zamożni i nakupowaliście sobie tych samochodów, no to teraz macie to co macie. Słyszałem to na własne uszy. Dzisiaj jest czas kampanii wyborczej, czas formułowania jakichś planów. A co jest dzisiaj głównym problemem który zaprząta umysły władz miasta i Pana prezydenta są ścieżki rowerowe. To jest dzisiaj problem, na który poświęca się bardzo dużo czasu. Mnie przyszła taka refleksja kiedy słuchałem tego wywiadu z Panem prezydentem, że gdyby ktoś słuchał tego wywiadu, ktoś, kto nie zna problemów tego miasta powiedziałby: co za szczęśliwi ludzie tam żyją. Przed wyborami,
a więc w okresie kiedy formułuje się jakieś cele strategiczne, mówi się o problemach miasta, metodach ich rozwiązania, to tam już tylko mają taki problem - ścieżki rowerowe. Oczywiście, żeby była jasność, ja nie jestem przeciwnikiem ścieżek rowerowych, to jest naturalne. Wydaje mi się, że lepszym pomysłem na wycieczkę rowerową jest wyjazd na teren choćby Gminy Regimin.
Muszę powiedzieć że uzyskanie informacji z miasta wcale nie jest rzeczą prostą. Znam relacje Pana posła, który pytał Pana prezydenta o stan zadłużenia
miasta i spółek miejskich. Dostał odpowiedź na temat stanu zadłużenia miasta, natomiast informacji na temat zadłużenia spółek już nie dostał. Podkreślam, że był to poseł na Sejm Rzeczpospolitej, który korzystał z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Prezydent nie chciał dać tych danych. W pierwszej wersji powiedział, że ich nie zna i to spółki należy pytać. A później, już o tej nieznajomości nie wspominał. Natomiast już stanowczo powiedział, że trzeba pytać spółki jakie jest ich zadłużenie. Jeśli w ten sposób wygląda uzyskanie informacji publicznej z miasta przez Pana posła, to zakładam, że kandydat na prezydenta mógłby mieć znacznie trudniej z oczywistych względów. A jak zostanie potraktowany mieszkaniec Ciechanowa można się tylko domyślać. Tak to wygląda.
A może Pan prezydent po prostu nie zna tych danych?
W pierwszej wersji tak brzmiała odpowiedź, ale ja w to nie wierzę. Wydaje mi się to nieprawdopodobne. Jeśli to mogłoby być prawdziwe, to jest jakieś
szaleństwo. Przecież te spółki dostarczają nam całego katalogu usług miejskich i w dużej mierze decydują o zasobności portfeli mieszkańców Ciechanowa. Gdzie nadzór? Gdzie ocena działalności tych spółek? Nie chce mi się w to wierzyć. Natomiast jest faktem, że takiej odpowiedzi nie udało się uzyskać.
A komunikacja? Podobno jest z tym jakiś problem, i to na styku ratusz-starostwo. Problem powiedzmy komunikacyjny.
Powiem Panu, z mojego doświadczenia, kiedy tu przyszedłem, przed czterema laty, jako człowiek który działalnością polityczną się nie parał, z najlepszą wolą i racjonalnością, chciałem niektóre rzeczy spróbować załatwić. No więc nie mogłem zrozumieć tych antagonizmów drugiej strony, bo powiem Panu powstała wtedy sprawa wspólnego prowadzenia Centrum Kultury. Wszystko wskazywało na to, że taka koncepcja się obroni. Przecież w tym mieście dwie jednostki kultury to rzecz nienaturalna. No i próba dogadania się. Zaprosiła komisja edukacji i kultury, nasza, powiatowa, radnych z tamtej komisji, żeby o sprawie porozmawiać. Przyszło dwóch, zastrzegając, że reprezentują siebie a nie komisję. Była taka sytuacja, kiedy budowano pętlę miejską, i kiedy tam powstała sprawa przekwalifikowania dróg z kategorii powiatowych na gminne. Ja wtedy, to był taki chrzest polityczny, ponieważ spadły na mnie kalumnie za to, że czegoś nie zrobiliśmy dostatecznie szybko, że zrobiliśmy nieracjonalnie. Kiedy nie było absolutnie z naszej strony złej woli posypały
się gromy. Jeszcze wrócę do tego Centrum Kultury. Nie dość, że miasto nie chce z nami współpracować, to kiedy Pani dyrektor występowała do miasta o umorzenie albo przynajmniej zastosowanie jakiejś ulgi w podatku od nieruchomości nigdy takiej nie dostała. A to jest spora działka Centrum Kultury, natomiast część tej działki stanowi park miejski tak to wydzielona geodezyjnie stąd powstała przesłanka żeby jakiejś ulgi udzielić, bo dlaczego instytucja kultury, zresztą w dziewięćdziesięciu procentach świadcząca usługi dla mieszkańców miasta, nie miałaby skorzystać. Żadna złotówka nie została umorzona. Nigdy. Zakładam, że po wyborach wrócimy do sprawy i te nasze relacje się zdecydowanie poprawią.
Ja wychodzę z takiego założenia, że my sobie żadnej łaski nie robimy. My działamy w imieniu mieszkańców. Możemy się osobiście nie lubić. Ja nie mówię tutaj o spotkaniach towarzyskich. Może ich nie być ale w sprawach publicznych powinniśmy współpracować i takie swoje fobie czy niechęci schować do kieszeni.
Dziękuję.
Dziękuję.