przez RR (0 komentarzy)
Marcin Stryczyński o złym zarządzaniu miastem, konsumpcji i poprawianiu estetyki zamiast zrównoważonego rozwoju
Redakcja: Był Pan już prezydentem Ciechanowa, mieszkańcy Panu zaufali. Czy liczy Pan na to, że i tym razem tak się stanie?
Marcin Stryczyński: Ja nie liczę na wdzięczność za to co do tej pory. Natomiast ja mam pewne jeszcze zobowiązania. To tzw. lokalny patriotyzm. Ja z tym miastem się związałem ponad 45 lat temu. Temu miastu poświęciłem kawał życia i chciałbym żeby nie tylko dzieci ale i wnuki miały tutaj jak najlepsze warunki do życia.
Sądzę, że, jeżeli ktoś ma takie możliwości, to powinien je spożytkować. Między innymi to było motywacją do podjęcia decyzji o kandydowaniu.
Nie ukrywam, że drugą motywacją jest złe zarządzanie miastem jakie obserwuję. To złe zarządzanie w wykonaniu obecnego prezydenta, pana Wardzińskiego.
Autokratyczne, z dystansem do ludzi. Powiedziałbym nawet, że z dużą arogancją władzy.
Dostać się do Pana prezydenta jest szalenie trudno. Jest duża ilość, że tak powiem przeszkód, ludzi, którzy przejmują interesantów. Dotarcie do Pana prezydenta jest trudne.
Poza tym, hasło, jakie Pan prezydent głosił w roku 2002, kiedy ze mną wygrał 42 głosami, brzmiało: bez układów i korupcji.
Jak ja patrzę dzisiaj na listę kandydatów do Rady Powiatu, i tam jest lista prawie w całości zbudowana z prezesów, dyrektorów, ludzi, którym Pan prezydent wręcza angaż i ... płaci. To, przepraszam bardzo, jak można bardziej czytelnie namalować sobie układ, niż to co się dzieje w Ciechanowie?
Poza tym, to są takie sytuacje, z moralnego czy etycznego punktu widzenia, niepokojące.
To co się zdarzyło ze sprzedażą obiektu na Krubinie. W momencie kiedy funkcjonujący tam lokalni przedsiębiorcy też chcieli, może nie w tym rozmiarze, ale w tym kupnie partycypować. I kupiono to jako teren przemysłowy. I, z woli również Pana prezydenta, rada uchwaliła, że zmieniamy przeznaczenie tego terenu z przemysłowego na mieszkalny. To od razu wartość tej działki zdecydowanie podwyższa. I to już można traktować różnie.
Natomiast ja postrzegam tam jeszcze jedną nieciekawą rzecz, którą bym nawet określił mianem korupcji politycznej.
Bo jeśli dwóch radnych, wcześniej jak uchwała stawała na radzie, głosowało przeciwko zmianie przeznaczenia. A potem zmienili zdanie. Jeden zostaje prezesem spółki miejskiej. To już mi to nieładnie pachnie.
Mówię, to są kwestie etyczne. To są kwestie, które ludzie oceniają. Ja też oceniam. Ten styl po prostu mi się nie podoba. I stąd też decyzja o tym, żeby kandydować.
Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, ostatnio Ciechanów stracił ponad 3000 mieszkańców. Wyraźne przełożenie widać w wyborach do powiatu. Wcześniej Ciechanów miał 11 mandatów, a teren powiatu miał 10. A teraz jest odwrotnie.
Co się dzieje, że z miasta wyjeżdżają młodzi ludzie? Wiadomo. Szukają pracy. Szukają jakichś godnych warunków życia, chcą mieć jakąś szansę. W Ciechanowie jej nie znajdują.
Stąd kolejna motywacja żeby coś zrobić.
I Pan to wie i zrobić potrafi?
Ja nie chcę się tutaj chwalić jakimiś dokonaniami. Kto widzi jak się miasto rozwijało kiedyś, a jak dzisiaj, to ma też swoją skalę porównawczą. Ja tylko chcę powiedzieć jedno. Ciechanów, jako jedyne miasto w Polsce, uzyskało wyróżnienie z rąk króla Szwecji, za zrównoważony rozwój. Wyróżnienie, które to skrzętnie Pan prezydent schował. Teraz powoli to wyróżnienie zaczyna się pojawiać. Podczas gdy ta nagroda była olbrzymim atutem i argumentem do tego, żeby pozyskać środki z unii europejskiej. Ja takiej możliwości w swoim działaniu nie miałem. Pan prezydent Wardziński ma zdecydowanie większe szanse na pozyskiwanie środków z zewnątrz.
Jeśli się dzisiaj pętlę drogową traktuje jako inwestycję nieomal ponad wszystko. To chcę powiedzieć, że ja też realizowałem choćby oczyszczalnię ścieków. Inwestycja o wartości jednorocznego budżetu. Bez wsparcia środków unijnych. I to po kadencji jednego z prezydentów, który napisał w raporcie końcowym o stanie miasta, że jeśli chodzi o sytuację finansową, Ciechanów znajduje się w sytuacji pogłębiającej się zapaści. I to nie w tekście gdzieś w środku, tylko na ostatniej stronie wniosków, pod którymi widniało 7 podpisów członków Zarządu.
To w takiej sytuacji myśmy, bez środków unii europejskiej, realizowali oczyszczalnię ścieków, której wartość była porównywalna z wysokością jednorocznego budżetu miasta.
Jak dodamy do tego jeszcze szkołę nr 7 na Śmiecinie, która już była w zasadzie ruiną. Ta ta inwestycja została dokończona. Jak dodamy szkołę numer 4, która byłą rzeczywiście szkołą gminną. Teraz jest miejską. Jak dodamy ulicę Tatarską. Jak dodamy krytą pływalnię. Cały ten kompleks sportowy. Nomen omen halę sportową, którą Pan prezydent jako inwestycję kazał zamknąć, a po roku dopiero kazał wznowić. I teraz pierś wypręża do tego, że to sukces taki kompleks.
Pan nie pamięta, ale ja widziałem jak wyglądał ten teren. Zrujnowany teren po cegielni, z której został tylko komin. Wszyscy mówili, żeby krytą pływalnię realizować na Śmiecinie, gdziekolwiek indziej, bo gdzie na tych dołkach i na tej glinie budować. O dziwo, bez kapitalnego remontu, funkcjonuje już około 17 lat.
Bo nie tylko ważne jest by wybudować ale również ważne jest żeby zrobić tak, żeby służyło i nie generowało potem dużych kosztów przy eksploatacji.
A przykład z krytymi pływalniami mamy choćby Podolanka w Płocku, która regularnie jest zamykana. Jak nie co dwa lata, to i częściej, bo okazuje się jak nie to, że projekty był zły, to może wykonawstwo było złe. Takie są rzeczy.
Jak już mówimy o bolączkach miasta to co mnie, jako podatnika, denerwuje. Jeśli 35 milionów z Unii Europejskiej przeleciało koło nosa, mam na myśli środki, które były zabezpieczone umowami na składowisko. 35 milionów przepadło. Proszę zauważyć, że nikt nie poniósł żadnych konsekwencji. No to konsekwencje, automatycznie w moim przekonaniu, przenoszą się na Pana prezydenta. Odpowiedzialność jest ewidentna. I powinny być jakieś konsekwencje. Bo co to znaczy 35 milionów stracone? To znaczy, że my, jako ciechanowianie, zapłacimy te 35 milionów albo w kosztach, jakie będzie miał do spłacenia PUK albo z budżetu będziemy musieli te pieniądze dołożyć. A jak z budżetu, to z naszych podatków przecież. Przecież znikąd się nie biorą pieniądze w mieście, tylko z naszych podatków.
Czy ja, jako obywatel Ciechanowa, mam się z tym godzić że 3 lata nic nie zrobiono, a w momencie kiedy międzygminny związek padł, to po 4 miesiącach zaczęło się budować?
Nie chcę rozwijać tematu, bo można jeszcze jakieś znaki zapytania postawić. Ale to, że 35 milionów przepadło i nikt, dosłownie nikt, nie dostał nagany, upomnienia? Sytuacja, że nikt nie poniósł konsekwencji dla mnie jest po prostu nie do przyjęcia.
Taki styl zarządzania świadczy tylko o tym, że jest kolesiostwo, że jest wspieranie się wzajemne. Natomiast interes miasta, no jest ważny, istotny, ale to nie jest chyba tak jak byśmy sobie tego życzyli. Ja przynajmniej, jako mieszkaniec miasta.
To są te problemy, które pozostają do rozwiązania. Tak samo jak nie jest mi dokładnie znana sytuacja finansowa miasta. Tak samo jak podejmowana jest inwestycja taka jak pętla. To inwestycja bardzo ważna. I chwała Panu prezydentowi, że taką inwestycję podjął, która w planach miasta zresztą od dłuższego czasu funkcjonowała. Ale z jednej strony dobrze, a z drugiej pojawia się "ale". Czy ta inwestycja była przygotowana, skoro roboty dodatkowe przekraczają kwotę 10 milionów złotych. Ja nie mówię, że Pan prezydent na wszystkim się musi znać. Jest w Ciechanowie wielu fachowców. Ja sam bym swoje uwagi mógł wnosić do tego typu dokumentacji. Nawet jako wolontariusz, bo to dla mnie, dla naszego miasta.
Ale jeśli się nie korzysta z wiedzy fachowców. Jeśli się przyjmuje, za przeproszeniem, projekt, który wymaga dodatkowych nakładów, rzędu 10 milionów złotych to chyba też nie tak.
Jeśli miasto jest zróżnicowane wysokościowo, a na trasie tej pętli jest 12 przepompowni ścieków. Niech mi ktoś powie co będzie jak wysiądzie pompa. Co będzie jak wysiądzie zasilanie energetyczne. 12 przepompowni. Czy to jest rozwiązanie, które jest świadectwem dobrego wydawania naszych pieniędzy?
Jeśli ulica Armii Krajowej miała jedno pasmo, to trzeba było zrobić tak, że nabuduje się drugie pasmo a potem to pierwsze pasmo się dopasowuje do tego, co było przedmiotem inwestycji?
Każdy kto myśli rozsądnie by zrobił tak, że jak jest jedna jezdnia zrobiona, to drugą się dopasowuje do tej pierwszej. No bo to są nasze pieniądze.
Tych przykładów złego zarządzania i naszymi pieniędzmi i od strony organizacyjnej to mógłbym tu jeszcze parę wymienić. To nie są rzeczy obojętne dla kogoś kto płaci podatki.
Jeśli mieszkańcy nie uświadomią sobie, że wybór prezydenta to nie jest konkurs piękności, tylko to jest wybór gospodarza, który będzie wydawał ich pieniądze. I to nie małe pieniądze, bo około 150 milionów. 150 milionów wydać racjonalnie albo luźną ręką puścić, to jest być albo nie być dla tego miasta. Taka jest prawda.
A jakieś plusy choćby ostatniej kadencji urzędującego prezydenta Pan widzi?
Tak jak powiedziałem, plusem jest decyzja o pętli. Sposób jej przygotowania już niestety oceniam negatywnie.
Natomiast jakie jeszcze inne plusy. Trudno mi tak mimo wszystko w ocenach. Ja byłem w opozycji przez 4 lata, będąc radnym miejskim, muszę powiedzieć, że funkcjonowanie w opozycji porównać mogę z tym, co miałem okazję na wrześniowej sesji zauważyć. Opozycję się wręcz tępi. Opozycję się wręcz stara ośmieszyć. Na sesji, o której mówię, jeden z radnych, zabierał głos w sprawie pieniędzy które są przedmiotem rozliczenia między PUK a miastem. Okazuje się, że to co mieszkańcy wpłacili za śmieci jest dużo wyższe niż umowa z PUK. Stawiał wniosek, jeśli z umowy wynika, że można to robić taniej, nie chcę tej całej argumentacji przytaczać, ale 3 razy się radny podnosił w tej sprawie. Pan prezydent przydeptał go przy tym trzecim wystąpieniu mówiąc o tym, że Pan radny myli pojęcie zysku z nadwyżką budżetowa. Jakby to było istotą problemu. Radny nie jest może ekonomistą, nie jest może w tej kwestii biegły. Nomen omen, jeśli po 4 latach okazuje się, że radni mają z tym problem, to również przypisuję winę prezydentowi. Szkolenia radnych powinny pomóc w zarządzaniu miastem. Niedopuszczalne są tego typu zachowania. A na tej samej sesji, mimo, że te 35 mln przepadło, związek międzygminny się rozleciał, pozostało z likwidacji tego związku około 200 tysięcy złotych. No i aż się prosiło, żeby dołożyć to do tej realizowanej inwestycji, bo tam wciąż tych pieniędzy będzie brakowało. Natomiast ze zdziwieniem zauważyłem, że te pieniądze, za zgodą zresztą radnych, zostały przeznaczone na COEK Studio ... i różne imprezy o charakterze igrzysk. Łącznie z kiełbasą, wyborczą. Na terenie siedziby COEK, gdzie było robione również grillowanie, reklamowanie się, czy promocja za pieniądze ludzi, mieszkańców Ciechanowa dla mnie jest nie do przyjęcia. Bo za promocję trzeba zapłacić własnymi pieniędzmi. Tak jak ja to robię. Jeśli się robi imprezy, i wszędzie jest szyld z nazwiskiem i imieniem, to pytanie jest, czy są to pieniądze Pana prezydenta czy mieszkańców?
Może by wypadało uszanować tego podatnika?
Trudno mi znaleźć, wracając do pytania, takie pozytywne aspekty działania prezydenta. Ja bym powiedział, że ten negatywny sposób zarządzania jak gdyby się pogłębia. To nie jest tak, że wszystko jest złe. Mnie też nikt nie przekona, że nagłe uspołecznienie różnych działań, bo komisje, bo konsultacje od ścieżek, od tego, od tamtego, że nagle Pan prezydent stanie frontem do ludzi. A gdzie był przez te ostatnie 11 lat? Czy jest to rzeczywiście sposób na działanie, czy jest to myśl, że mamy działać wspólnie? Czy to jest znowu gra, która, przy dotychczasowych doświadczeniach, okaże się tylko pustym frazesem?
Ja, niestety, z takimi zachowaniami spotkałem się na początku działań Pana prezydenta. Było powoływanie iluś zespołów. To miasto miało się rozwijać. Na Krubinie to byśmy przyjmowali międzynarodowe zawody pływackie, czy inne takie rzeczy. Tych pomysłów była cała masa. Ścieżek rowerowych, mój ty Boże, ile to powinno być tych ścieżek już do tej pory. A jakoś nie widzę.
A ja podkreślam. Mam takie doświadczenia. I mam takie sukcesy.
Jeśli droga wojewódzka, 17 stycznia, Sienkiewicza i Mławska, była robiona, to przy okazji wyegzekwowano, czy też uzgodniono, może tak będzie lepiej, bo to nie można kijem kogoś napędzić do roboty. Taka jest moja formuła działania. W negocjacjach można powiedzieć, że jak wydajecie 100 to wydajcie 105 tysięcy i zróbcie tą ścieżkę rowerową. A trasa 60-tki była modernizowana i ani metra ścieżki rowerowej. Na drogach krajowych jedziemy przez gminy przez wsie i obok są ścieżki rowerowe, są chodniczki. Wszystko zrobione przez GDDKiA. Płońska się teraz zrobi. To samo. Też nie będzie ścieżki. A tyle Pan prezydent o tych ścieżkach mówi. Oczywiście będą na pętli. No i chwała. Dla rekreacji będą przydatne. Jako inwestycja towarzysząca. Ale mówię o działaniach, które powinny być koordynowane z tym co robimy w każdym momencie. Jak patrzę na drogę wzdłuż torów, to jest ulica Kasprzaka, i z drugiej strony wnioski mieszkańców ulicy Curie-Skłodowskiej, którzy nie mają przejścia przez tory do pętli, do przystanków autobusowych. To pytam się, dla kogo ta droga. Mieszkańcy dalej będą jeździli Sońską, bo tą drogą to chyba tylko do Warszawy będą mieli bliżej. Oczywiście, inwestycja kolei. Można powiedzieć, to kolejarze zdecydowali. Ale gdzie było w tym momencie miasto?
To Pan twierdzi, że można się porozumieć z inwestorami takimi jak PKP PLK? To trochę inaczej niż przedstawiciele ratusza.
Ależ oczywiście. Oczywiście, że można się porozumieć. Zresztą rzecz polega na tym, że pisanie zza biurka różnych wniosków, bo taka formuła póki co funkcjonuje w naszych władzach miejskich, nie działa. To napiszemy, żeby pendolino stawało w Ciechanowie. Bo my tak chcemy. I to się pisze do ministra. Ja bym to zrobił zupełnie inaczej. Ja bym najpierw pojechał do kolejarzy. Ja bym z nimi porozmawiał. Zrobiłbym może jakąś ankietyzację, sprawdził ilu tu ludzi wsiada, a ilu wysiada, ilu jedzie do tej Warszawy. Starałbym się tym ich przekonać, że dobrze, żeby w tym Ciechanowie to pendolino się zatrzymywało. Ale jak się wyśle list do ministra i minister powie kolejarzom, żeby to stawało, to oni pokażą swoje obliczenia, że to się nie da. Bo jakby powiedzieli, że da się ten pociąg zatrzymać, to by udowodnili, że są, przepraszam bardzo, ignorantami. No bo jak teraz się da, to dlaczego w toku całego zamierzenia się nie dało? Trzeba najpierw przekonać tych, którzy są u źródła takiej czy innej decyzji, a potem ewentualnie szukać wsparcia.
7 lat rządzi w Polsce PO. Pan prezydent jest członkiem platformy. Przecież ci posłowie powinni otwierać te drzwi Panu prezydentowi. Ale nie po to, żeby nosił wysoko nos, tylko po to, żeby się ukłonił, przywitał i przedstawił argumenty w sprawie. No tak się wygrywa. A z pozycji takiej aroganckiej się nie wygrywa, bo każdy mówi: nie, nie, nie ja mam swój pomysł, ty masz swój, a znajdziemy gdzieś pośrodku jakieś rozwiązanie, no niekoniecznie.
Jak się nie chce zniżyć do poziomu normalności, tylko się celebruje tą władzę, to tak to już jest. I tak będzie.
Proszę mi powiedzieć gdzie, patrząc na relację rządząca w kraju platforma - nasze miasto, to miasto coś z tego skorzystało?
A ja takie działania podejmowałem. I nie tylko ja. Bo jak budowaliśmy, na przykład krytą pływalnię, to żeśmy konkurowali sobie z Panem Pietrasikiem, burmistrzem Płońska. No i żeśmy sobie jeździli wtedy do Głównego Komitetu Kultury i Sportu i staraliśmy się do argumentów przekonać. My mieliśmy inne i Płońsk inne. Potrafiliśmy się porozumieć. Jakoś tak się nawet stało, że nasz obiekt, mimo iż jest większy, to wyprzedziliśmy Płońsk na mecie i oddaliśmy obiekt, który służy 17 lat bez remontu. Można? Można! Tylko trzeba z ludźmi rozmawiać. To jest podstawowa rzecz. Nie można niszczyć opozycji, bo ci, którzy mnie wspierali nie są aktywni. To opozycja daje sygnał gdzie jest źle. Nie wiem ile z tego można uwzględnić ale jakby popatrzeć ile uchwał Rady Miasta, na skutek wniosków opozycji zostało zmienione kiedy był prezydent Stryczyński, a ile teraz, kiedy jest prezydent Wardziński, to moglibyśmy dostrzec gdzie jest poszukiwanie racjonalnych rozwiązań a gdzie buta i wiara we własną nieomylność.
Patent na mądrość to doprowadza do decyzji, które w miarę upływu czasu stają się szkodliwe.
Jest jedna decyzja sprzed lat, którą prezydent Wardziński mocno w tej kampanii akcentuje. I to niekorzystnie. Mianowicie rezygnacja z grodzkości.
Wszyscy mnie chwalą, poza środowiskiem zbliżonym do Pana prezydenta. Chociaż niektórzy jego pracownicy też uważają trochę inaczej niż on sam. Jest to kwestia dyskusji i rozmów. Nieszczęściem było to zresztą nieszczęść prokurowanych Pana premiera Buzka było kilka, bo i reforma służby zdrowia i oświaty
i administracyjna. Zostawił parę nieszczęść, w tym to nieszczęście jakim była likwidacja województw. W tym momencie było około 10 miast ponad stutysięcznych. To wale nie metropolie. Te miasta uczestniczyły w takim programie pilotażowym, żeby sprawdzić jak to będzie z podziałem kompetencji i finansów. I wnioski pana profesora Rogulskiego, jak i Pana profesora Michała Kuleszy, już dziś świętej pamięci, były takie, że miasta ponad stutysięczne mają możliwość przejęcia zadań powiatu i stworzenia powiatu grodzkiego.
Polityka rządzi się innymi prawami niż racjonalny rachunek ekonomiczny. Likwidowanym miastom chciano rzucić jakiś ochłap. I rzucono możliwość pozostania miastem na prawach powiatu, czyli powiatem grodzkim. Ta grodzkość dawała wydatki. Wydatki w oświacie, wydatki w służbie zdrowia, akurat u nas jest szpital wojewódzki to nie, ale wydatki w zakresie pomocy społecznej, kultury. To co powiat realizuje, czyli około 80 do 90 procent zadań powiatu grodzkiego. To są zadania finansowane przez budżet państwa. Jak ktoś mówi, że państwo kiedykolwiek rozpieszczało samorządy jeśli chodzi o pieniądze, to chyba żartuje. Z jednej strony małe miasto, bo Ciechanów należał do jednych z mniejszych miast, podobnie zresztą jak Sieradz, podobnie jak Piła. Wśród tych miast, które zrezygnowały z grodzkości był, nomen omen, Wałbrzych, ponad stutysięczny. I ten rachunek ekonomiczny miałem okazję zweryfikować dosłownie w kilku rozmowach z Panem profesorem Kuleszą. I ta analiza wskazywała, że to dla takiego małego miasta nieporozumienie. Jak ktoś to chce zweryfikować, to niech pojedzie do Ostrołęki i zobaczy jak tam funkcjonuje miasto jako powiat grodzki i powiat jako taki. To żeby tutaj nie opowiadać zbyt długo. Co myśmy chcieli uzyskać? Wszyscy wójtowie byli jednomyślni, żeby jednak powstał silny powiat ziemski a nie kadłubek, który miałby do zarządzania chyba tylko Gołotczyznę, bo nawet szkolnictwo średnie w Glinojecku jest w rękach Pana burmistrza. Tych zadań byłoby niewiele, a urzędników trzeba by w tym powiecie ziemskim jednak zatrudnić.
To dyskutowaliśmy. No i ostatecznie ustaliliśmy, że przyjmiemy tę grodzkość. Licząc przy okazji na to, że miał być taki program wyrównawczy dla tych miast, które wyzbyły się grodzkości. Licząc, że tutaj dopiero pojawią się pieniądze. Oczywiście, jak to zwykle w polityce, skończyło się na obietnicach a efektów tego nie było. Dobrze się stało, że, również dzięki staraniom Pana posła Mirosława Koźlakiewicza, żeśmy pozyskali Wyższą Szkołę Zawodową. Bo to jest ogromny atut Ciechanowa jeśli chodzi o edukację. I decyzja została przez zarząd podjęta. Czy dobra to Pan prezydent kiedyś mnie pytał. Oczywiście że dobra. Jakby Pan prezydent miał większy budżet, to by to miasto jeszcze bardziej zadłużył. Wiadomo, poziom zadłużenia wynika z łącznej puli
a liczyć na środki z budżetu państwa na realizację tych zadań to ... można sobie liczyć.
Jeśli jest grupa ludzi wokół prezydenta Wardzińskiego, którzy chcą by Ciechanów był powiatem grodzkim to co przez 12 lat w tej sprawie zrobili. Przecież jest możliwość odwrócenia. Dla przykładu Wałbrzych zrezygnował z grodzkości a ze względu na to, iż jest to miasto ponad stutysięczne na powrót jest powiatem grodzkim. Jeśli to jest argument w dyskusji, że grodzkość by nam dała więcej to proszę bardzo, trzeba było podjąć działania, żeby przywrócić Ciechanowowi funkcje miasta na prawach powiatu grodzkiego. Tyle, że to jest chyba jedynie hasło wyborcze.
Trzeba powiedzieć, że przede wszystkim jeśli chodzi o ambicje lokalne, o prestiż, a te rzeczy są niewymierne były plusy. Jak się mówi o pieniądzach, to tak każdy miedzy wierszami ogląda, koło uszu puszcza. Niestety tu na tym prestiżu żeśmy stracili. W sensie możliwości gospodarczych na pewno nie.
Jeśli dzisiaj się szczycimy, pan prezydent się szczyci, osiągnięciami, to niech pojedzie do Piły, niech pojedzie do innych miast na prawach powiatu grodzkiego, jak Tarnobrzeg. Niech zobaczy jak one na tej grodzkości wyszły.
Wtedy możemy porozmawiać w sensie argumentów, a nie w sensie tylko bicia piany. To merytoryczne argumenty powinny decydować o takim czy innym wyborze. A nie ambicje polityczne.
Pan prezydent podejmuje decyzje jednoosobowo. To i odpowiedzialność jest jednoosobowa. Tak to jest trudno nie popełniać błędów. Do błędów każdy ma prawo. Tylko trzeba znaleźć taki mechanizm, który spowoduje, że ta liczba błędów będzie mniejsza. A taki mechanizm to nic innego jak słuchanie rad lub stworzenie sobie ciał doradczych. Jeśli mówię, że zebrało by się iluś fachowców żeby zaopiniować dokumentację projektową inwestycji tak olbrzymiej jak pętla to by się nie dołożyło do niej 10 mln zł a może by się zaoszczędziło 10 milionów.
Czy ktoś kto będzie jechał tą pętlą zobaczy, że wszystkie te oprawy oświetleniowe się świecą? Może nie jesteśmy aż tacy bogaci, może tych słupów powinno być troszeczkę mniej, źródeł światła mniej, to mniej wydatków na tą energię, na te przepompownie, na inne rzeczy. Bo sukces jakim będzie pętla będzie się również wiązał z kosztami eksploatacji.
Tak jak mówię, umiejętność zarządzania jest rzeczą trudną. Ja się jej dość długo uczyłem i zawsze przykładałem do tego dużą wagę, że jeśli występuję gdziekolwiek to muszę się dobrze przygotować.
No ale skoro jednoosobowe decyzje są trudne a czasem niebezpieczne to pójdźmy dalej w tej demokracji lokalnej. Dlaczego nie ma inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców?
Ona może być. W ogóle jest za mało inicjatyw o charakterze społecznym. Powiedzmy sobie szczerze, ja ciągle upatruję źródła takiego zachowania w tym, że jest za mało wpajane mieszkańcom, że władza to rządzi ich pieniędzmi. To oni powinni określać cele i rozliczać z tego jak te pieniądze były wydane. Jak patrzymy czasami w filmach zachodnich albo rozmawiamy tak jak się zdarzało w miastach partnerskich, to władza ma przekonanie, że ona musi służyć ludziom a nie być ponad ludźmi. Bo to ludzie płacą na utrzymanie tej władzy i mają prawo wymagać, żeby oni rozsądnie te pieniądze wydawali.
U nas ciągle nie ma tego przełożenia. Ciągle władza to są oni, a tu jesteśmy my. A czy my pójdziemy do wyborów, to nie jest istotne. I frekwencja w wyborach samorządowych trzydzieści parę procent. Czy to jest właściwe? Powinno się ciągle wtłaczać tą wiedzę, że to mieszkaniec decyduje, podatnik,
o tym co się w mieście ma dziać.
Od tego jest prezydent żeby rozmawiał z ludźmi. A mieszkańcy muszą się bardziej utożsamiać z tym, co w mieście się dzieje, bo to za ich pieniądze się dzieje. Powinni pójść do wyborów, żeby wybrać tych najlepszych.
Brak mi takiego autentycznego zaangażowania ludzi, które mogłoby znaleźć wyraz choćby we frekwencji, bo ta frekwencja też określa poziom zaangażowania.
Gdyby takie lobby mieszkańców było, o charakterze uchwałodawczym, to z całą pewnością byłoby bardzo pożyteczne.
A czemu według Pana młodzi ludzie z Ciechanowa wyjeżdżają? Za pracą?
Oferta miasta pod zabudowę jednorodzinną jest kiepska. Wystarczy spojrzeć na ulicę Płocką, od ulicy Kolbego do Czarnieckiego. Brzozy już nie są porostami, tylko się zrobiły drzewami. Doskonała lokalizacja na budownictwo mieszkaniowe. Doskonała lokalizacja jeśli chodzi o całą infrastrukturę, szkołę, miejsca pracy. Czy miasto, które ma tam sporo gruntów, około 30 procent, podjęło działania żeby ten teren ... poza planem miejscowym, bo jest plan miejscowy ... żeby ten teren wykorzystać pod budownictwo mieszkaniowe?
Nie. Dla mnie, jeśli chodzi o ten kierunek osiedleńczy, jeśli chodzi o Aleksandrówkę, gleby ciężkie, wiadomo jak się buduje. To nie jest dobry kierunek. Lepszy byłby inny. Miasto nie występuje z taką ofertą. Generalnie gdzie byśmy nie byli to miasta obrastają wianuszkiem osiedli poza granicami. I te osiedla korzystają z infrastruktury miejskiej. Niektóre miasta poszerzają granice o te tereny.
Ja sądzę, że Gmina Ciechanów sobie radzi dobrze, natomiast miasto powinno stworzyć taką szansę dla swoich mieszkańców. Ale to trzeba wydać pieniądze choćby na uzbrojenie terenów.
A w wydatkach inwestycyjnych miasta dominowała konsumpcja.
Bo, z całym szacunkiem i pochwałą dla Pana prezydenta, stan estetyki się zmienił bardzo. Ale tzw. zrównoważony rozwój to jest zdecydowanie inna formuła. Dobry gospodarz to buduje najpierw oborę, stodołę, całe zaplecze, a dopiero na końcu dom i chodnik przed nim.
Przepraszam za porównanie ale jeśli pieniądze poszły na ulicę Warszawską, na nowy urząd, na rynek, i na nowe ulice w osiedlach, bo w zasadzie te inwestycje były dość jednostronne.
Trudno się dopatrzeć takich pro rozwojowych inwestycji, poza pętlą, która może stworzyć jakieś szanse. Trzeba działać szerzej.
I gdyby te inwestycje inaczej rozłożyć, trochę wolniej dochodzić do tego podniesienia poziomu estetyki, to może by wystarczyło by uzbroić tereny pod budownictwo mieszkaniowe. I może by mieszkańcy Ciechanowa nie wyprowadzali się poza miasto czy wręćz do innych miast.
Ale to trzeba jakąs ofertę dać, a dzisiaj w mieście będzie coraz trudniej, bo zdecydowanie większe środki idą na rozwój obszarów wiejskich.
Programy rozwoju obszarów wiejskich dają gminom dużo większe szanse i pieniądze. Miastom będzie o te pieniądze coraz trudniej się ubiegać, bo takie są tendencje rozwojowe i takie tendencje jeśli chodzi o finansowanie. Ta perspektywa Ciechanowa wymaga rozsądnego, nie jednokierunkowego działania. Jeśli wybieramy jedną drogę to nie zawsze ona jest najlepsza. Trzeba rozważyć przynajmniej kilka dróg, a, przede wszystkim, myśleć nie tylko o poprawie estetyki ale o czymś co da napęd, tak prorozwojowo.
Dziękuję.
I ja dziękuję.